Translate

Podziękowania za łaski



Podziękowania składane przez Czcicieli Sługi Bożej w Księdze próśb i podziękowań lub przysłane drogą mailową:

Pszczyna, 12.05.2016r.
Dziękujemy za szczęśliwe wyjście z wypadku samochodowego, prosząc Matkę Teresę o dalszą duchową opiekę dla Alicji i Stanisława (...)

Sosnowiec, 29.04.2016r.
Matko Tereso dziękuję za wstawiennictwo u Boga i uzdrowienie Marcina z guza w głowie, niech będzie Bóg uwielbiony.

Sosnowiec, 12.03.2016r.
Dziękuję z serca za otrzymaną pracę i Twoje wstawiennictwo.

Wrocław, 29.02.2016r.
Matko Tereso chcę Ci bardzo podziękować za łaski otrzymane za Twoją przyczyną (...) Jestem pewny, że to za Twoim wstawiennictwem Matko Tereso Kierocińska udało mi się sprzedać nietrafione inwestycje, odzyskać środki, pospłacać długi, zachować dom (...)

Sosnowiec, 12.01.2016r.
Matko Tereso z całego serca dziękuję Ci za otrzymane łaski, dziękuję, że moje wnuki będą ponownie chodzić na lekcje religii. (...)

M. Dąbrowa Górnicza, 30.01.2014r.
Dziękuję CI Matko Tereso za pomoc w wyprowadzeniu mojego życia na prostą. Modliłem się tutaj dobre kilka lat wstecz. Dzisiaj jestem szczęśliwym mężem i ojcem. Bóg Ci zapłać!

A. Sosnowiec, 12.02.2012r.
Kochana Matko Tereso w pierwszej kolejności pragnę podziękować za Twoją opiekę i uproszenie wielu łask, które otrzymałam ja i mój syn, a myślę, że i wiele innych bliskich mi osób. Szczególnie za łaskę wiary i uwolnienie od nałogów i otrzymanie tylu dóbr materialnych, za udaną operację syna Marcina (...)

T. C. Sosnowiec, 6.07.2011r.
Dziękuję Ci Matko Tereso za wyproszenie potrzebnych łask dla mnie i mojej rodziny, s sąsiadów. Podziękuj Panu Bogu i Maryi za cofnięcie raka i proszę o dalsze łaski (…)

D. Sosnowiec, 12.03.2011r.
Dziękuję Ci Matko Tereso za uzdrowienie ręki i uzdrów mnie z dalszych chorób, błagam Cię dokonaj uzdrowienia Piotrka z raka złośliwego i siostry ciężkiej choroby.

M. A. Łotwa 1999
Jesienią 1998 r. wstawiennictwu Sługi Bożej Siostrze Teresie od św. Józefa powierzyłam sprawę odnowienia pewnej parafialnej szkoły niedzielnej. Kiedy proboszcz wyznaczył datę pierwszego zajęcia i wybrał katechetkę, prosiłam Boga, żeby do I Komunii św. przygotowało się przynajmniej 12 osób, co w tych warunkach było rzeczą prawie niemożliwą i ludzkimi siłami mało realną. Tu prosiłam o wstawiennictwo S. Teresy od św. Józefa. Obiecałam, że jako znak wdzięczności wyślę list do Sióstr Karmelitanek, w którym opowiem o otrzymanej łasce. 15 maja 1999 r. w tej parafii odbyła się I Komunią św., którą przyjęło 20 osób. Jeszcze jedna osoba I Komunię przyjęła trochę wcześniej. Jestem wdzięczna Bogu i Jego wiernej Służebnicy od św. Józefa, że 21 osób mogło w Komunii św. połączyć się z Panem Jezusem Chrystusem, żeby Go kochać już na zawsze. To mogę wytłumaczyć jedynie tym, że Sługa Boża jest zjednoczona ze Święta Trójcą w niebie.

M. i M. B., Sosnowiec 2.05.1999
Kochana Matko Tereso dziękujemy Ci za pośrednictwo łask uzdrowienia z bardzo ciężkiego stanu zdrowia męża Mariana z wypadku. W trudnych chwilach byłaś z nami i wypraszałaś nam zdroje łask i mąż powrócił do zdrowia. Nie opuszczaj nas, bądź naszą pośredniczką łask u Boga w Trójcy Jedynego i Matki Najświętszej.

R. P., Radostów, 5.02.1997
Wszystko zaczęło się w pewne popołudnie niedzielne. Było to w maju lub czerwcu, pamiętam że zabrałam różaniec i wyruszyłam szukać jakiegoś pięknego i cichego miejsca wśród drzew i kwiatów. Mieszkam w małej i malowniczej wsi. "Modlę się do świętej wciąż bezdomnej w niebie..." – przyszedł mi na myśl wiersz ks. Twardowskiego. Poprosiłam wtedy na modlitwie różańcowej o patronkę dla siebie. Wydawało mi się wtedy, że będzie to jakaś bezimienna święta. Po jakimś czasie całkiem o tej prośbie zapomniałam.
Dwa miesiące później, sprzątając w jednej z szuflad znalazłam starą książeczkę do nabożeństwa, którą odłożono ze względu na drobny druk. W tejże książeczce znalazłam obrazek. Siostra karmelitanka trzyma za rękę dziewczynkę, w oddali Pan Jezus w cierniowej koronie i szyb kopalni i wklejony chyba :rąbek szaty”. Odwróciłam obrazek i przeczytałam modlitwę i bardzo nieuważnie to co było pod modlitwa. Pomyślałam, że to jest św. Tereska od Dzieciątka Jezus lub św. Teresa z Avila. Obrazek sobie przywłaszczyłam. Codziennie przy wieczornej modlitwie brałam do rak obrazek, prosząc o opiekę i wstawiennictwo u Boga. W miarę jak czas tej znajomości się wydłużał czułam obecność, jakąś dziwną bliskość, "mojej Kochanej Tereski" (tak się zwracałam do Matki Teresy). Modląc się pewnego wieczora, uderzyła mnie dojrzałość spojrzenia i powaga postaci – pomyślałam – to nie może być "Mały Kwiateczek" i może nie św. Teresa z Avila. Więc kto? Zaczęłam więc prosić: "powiedz kim jesteś, daj mi się poznać...?"
W grudniu moja przyjaciółka dała mi do przeczytania "Rycerz Niepokalanej". Rozmawiając z przyjaciółką zaczęłam odruchowo przeglądać czasopismo. W pewnym momencie mój wzrok przykuło zdjęcie z podpisem "Sł. B. Teresa od św. Józefa" Na pierwszy rzut oka nic mi nie mówiło, "ale te oczy i nos dobrze znane". Gdy wróciłam do domu i przeczytałam kim jest "tajemnicza nieznajoma" wszystko wydało mi się jasne, jak słońce. Nawet to co było napisane na obrazku pod modlitwą, a na co – to dziwne – wcale nie zwracałam uwagi. Również miłą niespodzianką było dla mnie i to, że moja Patronka pochodzi z Wielunia. Mieszkam 24 kilometry od tego miasta i również w Wieluniu przyszłam na świat. "Moja Kochana Tereska" wiele razy pomagała mi w codziennych ludzkich zawiłościach. Dziękuję Dobremu Panu za tak piękny dar, jakim jest jej obecność w moim prostym życiu.

J. C., Kowalków, 16.02.1996
Dziękuję Trójcy Przenajświętszej i Maryi, że za pośrednictwem Sł. Bożej Matki Teresy Kierocińskiej otrzymałam łaskę uzdrowienia syna Antoniego z nałogu pijaństwa.
Była to dla mnie klęska patrzeć na syna nużącego się w pijaństwie. Gospodarka powierzona w jego ręce pustoszała. Ja natomiast mam już 70 lat, jestem niesprawna ze względu na zwyrodnienie kręgosłupa, w dodatku opiekuję się starszą siostrą sparaliżowaną od urodzenia. Wyczerpanie moje fizyczne i psychiczne było już u kresu sił. W tym to czasie przebywając w sanatorium w Busku Zdroju, spotkałam panią Honoratę, z którą nawiązałam przyjaźń. W utrzymywanej korespondencji zwierzyłam się z moich kłopotów. Jako lek mej umęczonej duszy p. Honorata przysłała modlitwę do Sł. B. Matki Teresy polecając tę modlitwę. Modliłam się więc gorąco przez jej wstawiennictwo do Matki Najśw. i Jej Syna Jezusa Chrystusa, aby zlitował się nad moją nędzą, a zwłaszcza nad moim synem. Prośba moja została wysłuchana, dziękczynienie będę składać do końca moich dni, modląc się dalej za tę wieś, zanurzoną w pijaństwie, w której przyszło mi żyć.
Jeszcze raz składam dziękczynienie prosząc o Beatyfikację M. Teresy, aby jako święta mogła wypraszać łaski wszystkim owieczkom błądzącym po manowcach.

S. S., Musongati, 30.04.1989
To było 29 i 30 kwietnia 1989 r. w Musongati-Burundi (Afryka). Przyniesiono kobietę do porodu 29 kwietnia br. – lat 27. Sprawa była skomplikowana i obawiano się, że będzie potrzebny zabieg lekarski. Gdy w niedzielę 30 kwietnia okazało się, że sprawa nagli i trzeba ją zawieźć do Gitega do szpitala, nie znalazł się żaden kierowca, który by ją odwiózł. Wtedy s. Scholastyka zabrała jej męża – chociaż jeszcze poganin – na drugą Mszę św. o godz. 10.30 i zachęcała do modlitwy. Sama też gorliwie się modliła za przyczyną Naszej Matki Założycielki Teresy od św. Józefa. Zorganizowała także wspólna modlitwę w szpitalu – modlili się więc w kaplicy szpitalnej ludzie i personel będący na dyżurze. Około godz. 14-tej wszystko dobrze się odbyło, bez niczyjej interwencji, i przyszły na świat bliźnięta – dwóch chłopców. Ludzie śpiewali i tańczyli z radości i głośno wołali: cud!
Widziałam te dzieci jakieś 2 godziny po urodzeniu i nie mogłam się nadziwić jakie są ładne i jedno z nich patrzyło otwartymi ładnymi oczkami, jakby już żyło na świecie co najmniej klika dni.


S. R.
Będąc w białym Nowicjacie trzy miesiące po obłóczynach rozbolało mnie prawe kolano, utworzyła się w nim woda, która później zamieniła się w galaretę. Jedna z naszych Sióstr, która wtedy zajmowała się chorymi orzekła, że konieczna jest operacja kolana, gdyż za bardzo daleko posunięty jest stan. Ponieważ był to Wielki Czwartek, nie chcąc sprawiać mi przykrości na święta pozostawiono mnie w domu, gdzie całe święta spędziłam w łóżku, w oczekiwaniu by po świętach pójść na operację. Siostra opiekująca się mną zachęcała mnie do modlitwy, bym prosiła Naszą Matkę Założycielkę o zdrowie. Początkowo nie wiem z jakiego powodu nie miałam ochoty prosić. Razu jednego przyśniła mi się i że chce mi to kolano wyleczyć. Zaraz też rozpoczęłam krótką swoimi słowami nowennę, tak że stopniowo kolano zaczęło mięknąć i wielkość zmniejszać się tak, że w ciągu tej nowenny kolano wróciło do normalnego stanu. Widząc to Siostra bardzo była zaskoczona, że to coś nadzwyczajnego.
Upłynęło już cztery lata i nie odczuwam w kolanie najmniejszej dolegliwości, choć drugie czasem coś niedomaga. Widzę w tym od początku łaskę udzieloną mi za wstawiennictwem Naszej Matki Założycielki

S. K., Sosnowiec, 28.06.1976
Od kilkunastu lat dotkliwie odczuwałam cierpienia z powodu stałego bólu nerwu trójdzielnego – stałego, nieprzerwanego ogromnego zmęczenia głowy, co bardzo utrudniało a często uniemożliwiało pracę. Najmniejszy wysiłek wzmagał zmęczenie, musiałam przerywać pracę i pozostawać jakiś czas w całkowitej bezczynności, co przynosiło mi nieco ulgi.
We wrześniu 1973 r. w Czernej w czasie rekolekcji dla przełożonych, w których brałam udział, rozpoczęłam nowennę, prosząc za przyczyną Naszej Matki Założycielki o zdrowie. Świadomie wyłączyłam w czasie tej nowenny wstawiennictwo innych świętych – modliłam się tylko za przyczyną M. Założycielki.
Bezpośrednio po zakończeniu nowenny zasadniczy ból głowy zniknął, poczułam wyraźną poprawę mojej umęczonej głowy. Zaznaczam, że lekarze nic mi nie pomogli.
W poczuciu wielkiej wdzięczności dla Naszej Matki Założycielki opisuję tę łaskę. Wiedziała o niej N. Matka Cecylia i razem ze mną dziękowała Bogu za Jego dobroć.

Helena R. Miesięcznik dla Rodzin Katolickich "Pod opieką św. Józefa" 3 (1948)
Składam publiczne podziękowanie Matce Teresie od św. Józefa, karmelitance Dz. J. ze Sosnowca, za nadprzyrodzoną pomoc w chorobie.
W czerwcu ub. roku zachorowałam na różę. Pomimo zabiegów lekarskich, choroba nie ustępowała. Po orzeczeniu lekarskim że trzeba iść do szpitala, rozpoczęłam nowennę za przyczyną śp. Matki Teresy, przykładając zarazem na chorą nogę kawałek materii pocieranej o Jej zwłoki. Już następnego dnia nastąpiło polepszenie, a 12 lipca, w rocznicę śmierci Matki Teresy, w którym kończyłam nowennę, czułam się zupełnie zdrową, tak, że o własnych siłach mogłam udać się do kościoła. Za tę łaskę najserdeczniej dziękuję Matce Teresie.