Translate

Dzieciństwo i poszukiwanie drogi powołania


"Matka Zagłębia" jak nazywali mieszkańcy Sosnowca Matkę Teresę – Janinę Kierocińską, przyszła na świat 14 czerwca 1885 r. w Wieluniu jako siódme dziecko państwa Kierocińskich. Ojciec Janiny był zamożnym gospodarzem Wielunia – liczącego wówczas 15 tys. mieszkańców. Janina jako najmłodsza z rodzeństwa była otoczona wielką miłością ze strony rodziców a także swoich braci i sióstr.

Rodzice najpierw posłali ją do szkoły podstawowej na naukę pisania i czytania a następnie w wieku 9 lat do prywatnego progimnazjum pani Pelagii Zasadzińskiej. Pielęgnowano w nim tradycje narodowe, a p. Zasadzińską – dyrektorkę szkoły, ze względu na jej postawę religijna i patriotyczną, stawiano za wzór wielu pokoleniom nauczycieli.

Szkoła miała sześć klas i cieszyła się dobrą opinią dzięki wysokiemu poziomowi nauczania i różnorodności przedmiotów w niej nauczanym. Wieluń znajdował się wówczas pod zaborem rosyjskim, stąd językiem oficjalnym w szkole był język rosyjski, narzucony przez rząd carski. Ponieważ szkoła do której uczęszczała Janina, była szkołą prywatną, łatwiej było ominąć carski nakaz i lekcje prowadzone były głownie w języku polskim.

Janina należała do najlepszych uczennic w klasie. Spośród koleżanek wyróżniała się skromnością, wielkodusznością i pobożnością. Cieszyła się duża sympatią zarówno wśród nauczycieli jak i wśród koleżanek dzięki swojej wyjątkowej serdeczności, uczynności, zrównoważeniu, cichości i ofiarności. W stosunku do nauczycieli zachowywała ogromny szacunek, wdzięczność i szczerą miłość.

Wychowana w tradycji religijnej, popartej przykładem rodziców Janina jeszcze bardziej i świadomie przylgnęła do wiary katolickiej. Znajdowała czas na modlitwę osobistą, lekturę książek religijnych, a także na uczestniczenie we Mszy św. i nabożeństwach liturgicznych, odprawianych w kościele Boże Ciała. Miała zwyczaj wstępowania do kościoła na chwilę modlitwy przed udaniem się do szkoły i po zakończonych lekcjach. Śpiewała w chórze kościelnym i brała udział w procesjach.

W 1901 roku w wieku 17 lat Janina ukończyła progimnazjum z dobrymi ocenami na dyplomie. Następnie przez dwa lata uczęszczała na kurs kroju i szycia do pracowni panien Pawelskich w Wieluniu. Jak na tamte czasy była dobrze przygotowana do życia pod względem kulturowym i zawodowym.

Janina, jak sama się zwierzyła, myślała o wstąpieniu do klasztoru już od najmłodszych lat, od dnia pierwszej komunii św. Pragnienie obrania tej drogi zakomunikowała swoim rodzicom w roku 1902, a więc po ukończeniu progimnazjum. Miało to miejsce podczas wesela jej starszej siostry Marii. Ojciec Janiny zadowolony z zaślubin swojej starszej córki, której wyprawił wspaniałe wesele, marzył o jeszcze piękniejszym dla swojej najmłodszej i najbardziej umiłowanej. W pogodnym nastroju owego dnia zwrócił się do niej ze słowami: "Dla ciebie, Janinko, wyprawię wesele jeszcze piękniejsze, królewskie, nie poskąpię niczego. Wybierz tylko męża". Janina odpowiedziała natychmiast: "Ja już wybrałam Najdroższego – Jezusa, nikt Go nie może zastąpić". Odpowiedź taka, nie mogła zadowolić ojca, który pragnął uczynić Janinę spadkobierczynią swoich dóbr i wybrał dla niej męża. Był zdecydowanie przeciwny wstąpieniu Janiny do klasztoru, ale ona również nie miała zamiaru zrezygnować ze swojej drogi, na którą czuła się powołana. Dwie silne osobowości starły się ze sobą. Ojciec wszelkimi sposobami starał się zmienić zamiary córki, zapraszając do domu dobrze sytuowanych kawalerów. Janina wprawdzie usługiwała im do stołu z uprzejmością i życzliwością, ale stroniła od ich towarzystwa.

Wobec nieugiętej woli ojca Janina pewnego dnia w roku 1903, nie opowiadając się nikomu, opuściła dom i udała się do klasztoru sióstr szarytek w Warszawie, gdzie przebywała jej koleżanka Rozalia Pawelska. Najprawdopodobniej przebywała tam około miesiąca, pracując w szpitalu prowadzonym przez siostry. Na żądanie ojca, który wysłał po nią syna Stanisława, Janina z bólem serca powróciła do domu. Cztery lata później od tego wydarzenia, zapukała do furty klasztornej sióstr bernardynek w Wieluniu. Siostry jednak w obawie przed ojcem, który w dalszym ciągu nie wyrażał zgody na wstąpienie córki do klasztoru, nie chciały się narażać na szykany i jej nie przyjęły.

Janina mimo tych niepowodzeń trwała w swoim postanowieniu prowadząc głębokie życie modlitwy, pomagając matce w prowadzeniu domu i zajmując się haftem. Przez pewien okres opiekowała się dziećmi swojego brata Franciszka Aleksandra, któremu zmarła żona. Wykazała wówczas duży talent pedagogiczny i zdobyła sobie ogromny szacunek wśród swoich podopiecznych.

Ważnym wydarzeniem, które wpłynęło na rozwój jej życia duchowego, a tym samym na utwierdzenie się w powołaniu, było spotkanie z o. Anzelmem Gądkiem karmelitą bosym, przyszłym założycielem Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Miało to miejsce w 1909 r. w Czernej. Dzięki niemu zapoznała się z duchowością karmelitańską, która bardzo jej odpowiadała. Nawiązała duchową przyjaźń ze św. Teresą od Jezus, reformatorką Karmelu i wstąpiła do Świeckiego Zakonu Karmelitańskiego w Krakowie, przyjmując imię Teresa.