Translate

Fragmenty korespondencji




Listy Matki Teresy Kierocińskiej
do sióstr Karmelitanek
Dzieciątka Jezus


Matka Teresa od św. Józefa, Janina Kierocińska, nie pozostawiła żadnych pism drukowanych. Zachowały się jedynie listy i luźne notatki. Poniżej prezentujemy listy do wspólnot sióstr.


Do sióstr w Wolbromiu

(Sosnowiec, luty 1929)

Drogie Siostry, kochajcie P. Jezusa przez umartwienie woli, chęci, zamiarów, zmysłów itp. Jedno zniesienie słowa przykrego, cierpkiego, szorstkiego, niedelikatnego więcej znaczy jak pościć o chlebie i wodzie. Umieć znosić z miłości ku P. Jezusowi bliźnich naszych, nie okazać najmniejszej niechęci, niezadowolenia, być zawsze dobrą, grzeczną, uprzejmą, życzliwą, prostą, szczerą, otwartą to świętość, którą my musimy zdobyć, niech nas kosztuje ile chce.
Żeby zdobyć niebo musimy pracować nad sobą bez wytchnienia. Naszym jedynym celem to jest uświęcenie, a to wszystko to są tylko środki, które mają nam pomagać do uświęcenia.
A zatem praca nie jest celem tylko środkiem dążącym do celu czyli do Boga, a zatem trzeba ciągle mieć myśl zwróconą do Boga, by wytrwać na tej drodze ciernistej (...).

* * *
(Sosnowiec, listopad 1929)
Drogie Siostry i Dzieci
Nie dopuszczajcie ani jednej myśli, chociaż ani słówka od nas nie macie. Nie przypuszczajcie jako byśmy o Was miały zapomnieć. Matka o dzieciach zapomnieć nie może (...)
Proszę niech Drogie Siostry zapomną o tym co ziemskie, a wzniosą się tam gdzie nasza prawdziwa ojczyzna, gdzie mamy oddychnąć inną atmosferą, która da nam spokój i szczęście na wieki.
Niespokojne serce nasze, bo zbyt przywiązane od ziemi – do siebie – pokąd nie spocznie w Panu to dotąd serce nasze niespokojne. Oddajmy się całkiem P. Jezusowi bez żadnych zastrzeżeń, ale nic sobie nie zatrzymując. W miejsce swego ja niech będzie Jezus. On nam pomoże, On nas podźwignie. Jemu tylko ufajmy w Nim całą nadzieję połóżmy – Jezus i ja to wszystko, cichość i pokora niech nam się na czole maluje.
Żegnam Drogie Siostry, niech P. Jezus otoczy Was Swym płaszczem miłosierdzia, ociera łzy, dodaje otuchy aż pokąd nie weźmie nas do siebie (...).

* * *
(Sosnowiec, Wielki Post 1930)
Drogie Siostry!
Post św. się rozpoczął, w którym zachowuje się wielkie milczenie, pokutę i umartwienie, dlatego śpieszę, byśmy wszystkie wspólnie mogły dążyć do coraz ściślejszego złączenia z P. Jezusem. Dążyć do tego ścisłego łączenia się z P. Jezusem możemy tylko przez czyste serce wolne od najmniejszego grzechu i niedoskonałości. By dojść do tej czystości serca musimy walczyć same z sobą, musimy kochać P. Jezusa z całego serca, a bliźniego jak siebie samego. By kochać P. Jezusa i bliźniego musimy koniecznie dobrze rozmyślać, a w dobrym rozmyślaniu poznamy siebie, ile to wad w nas, których dotąd zupełnie nie znamy, ile to pychy ukrytej, która nie pozwala – zakrywa przed nami wszystko zło w duszy na dnie serca naszego. Do tego by poznać, by się poprawić, musimy dobrze rozmyślać.
W rozmyślaniu musimy zwrócić uwagę czy nasze myśli, słowa, uczynki, wszystkie zamiary, pragnienia, dążności, chęci itp. czy są takie, że przez nie sprawiamy radość P. Jezusowi. Zbliżmy się do samych stóp P. Jezusa, pokażmy mu wszystkie nasze uczynki, myśli itp. i pytajmy się P. Jezusa, czy one mu się podobają i słuchajmy pilnie co nam na to nasz Najukochańszy Pan powie. Może nas bardzo ze strofuje, może uspokoi, może okaże nam, że Mu się nasze postępowanie podoba, słuchajmy bardzo uważnie, a Jezus powie co i jak mamy robić.
Potem przeprośmy za wszystko, przytulmy się do stóp Jego, ucałujmy z wielką wdzięcznością, że nam przebaczył, że nas dotąd nie potępił, przyrzeknijmy Mu szczerą poprawę. Przez dzień cały nie odstępujmy od Jezusa, w Jego obecności pamiętajmy na to postanowienie, któreśmy uczyniły i tak walczmy i dotąd pokąd nie zaniesiemy P. Jezusowi na wieczorne rozmyślanie sztandaru zwycięstwa siebie samej.
Módlmy się gorąco, by Jezus pomógł nam walczyć. On nas nigdy nie opuści, przez dobre rozmyślanie zwyciężymy wszystko. Nie bójmy się niczego, kto dobrze chce rozmyślać, Jezus za niego zwycięży wszystko.
Pisałabym bez wytchnienia, ale obowiązek wzywa – trzeba kończyć – Jezus sam bez ludzkiej ręki napisze wszystko w sercach Drogich Sióstr czego Wam nie dostaje (...).

* * *

(Sosnowiec, kwiecień 1933)

Co jeszcze mam Drogim Siostrom napisać, oto byście, Drogie Siostry, codziennie wzrastały w miłości Boga i bliźniego. Przez służbę w miłości zbliżymy się do Pana Jezusa, bo kto człowiekowi służy w miłości, ten wielce zostanie kochanym – dopiero jeżeli my będziemy codziennie w miłości spełniały wszystkie nasze czyny każdą chwilę życia to jak bardzo Pan Jezus nas za to kochać będzie. – Miłość Jego bez porównania przewyższy wszelką ludzką miłość. Człowiek odda miłość za miłość, a co dopiero Bóg.

* * *
(Sosnowiec)
Kochane moje Dzieci,
List otrzymałam, za który bardzo, bardzo serdecznie dziękuję. Niech łaski Ducha Świętego spływają na Was, byście coraz lepiej, coraz goręcej służyły P. Jezusowi i Matuchnie Najśw., bo bez łaski Ducha Świętego nikt szczerze i prawdziwie nie będzie służył P. Bogu.
Życie zakonne to służba w pałacach Bożych, by być dobrą służką potrzeba nam sił, by móc z taką doskonałością, wiernością, pilnością, punktualnością i szczerą miłością spełniać wszystko cokolwiek w tej służbie napotykamy. Bez pomocy Boga nic dobrze nie zrobimy, nic dobrze nie wykonamy, więc gdzie szukać pomocy, kto nam ją zaofiaruje. Kto ma to serce tak wielkie i hojne, by pomóc, by otrzeć łzę. Kto, tylko Matka – Matka, która jest w niebie, więc do Niej (...).

* * *
(Sosnowiec, październik 1938)
Kochane moje Dzieci
Tak oczekujecie mojego przyjazdu, a tu prawdę mówiąc, nigdzie człowiekowi nie chce się wyruszyć. Sił się nie ma, zdrowie niezbyt dobre, co dalej będzie nie wiadomo. Nie ma się o co troszczyć.
Jezus jest dawcą wszystkiego – kochajmy Go myślą, słowem, czynem itp. Nie ten jest miły Bogu, który dużo różańcy mówi, a od bliźniego nic znieść nie umie. Człowiek musi umrzeć wszystkim swoim nałogom, upodobaniom, przyjemnościom, słowem musi wyzbyć się wszystkiego co nie jest Bogiem.
Chciałybyśmy być świętymi, to musimy postępować jak święci. Walczyć z tym wszystkim co się Bogu nie podoba. Każdy grzech, chociażby najmniejszy, plami dusze. Więc bądźmy pokorne, posłuszne, cierpliwe, niewinne jak prawdziwe dzieci Boże.

* * *
(Sosnowiec, 1944)

Nie lękajcie się tego co boli, bo tylko przez cierpienie dusza się oczyszcza. Przez Krzyż do nieba, więc krzyża się nie lękajcie. Kto Bogu zaufał, nigdy zawiedziony nie będzie. Pracujcie nad swoimi duszami stale, cierpliwie, a łaska Boża przyjdzie Wam z pomocą i to co się w duszy Waszej Bogu nie podoba, wypleni z dusz z pracą ich wspólną.
Niech porządek dnia będzie sumiennie przestrzegany, a miłość siostrzana we wszystkim i zawsze (...).
Jak bardzo chciałabym się z Wami zobaczyć, pocieszyć i dodać otuchy. Jak się czujecie – opiszcie mi wszystko. Adres przyślę, tylko proszę poczekać, bo do mnie nikt nie pisze, nie wiem dlaczego i co się dzieje (...).
* * *
(Sosnowiec, marzec – kwiecień, 1945)
Drogie moje Dzieci!
Chciałam w tych dniach być u Was i bardzo mi odradzają, żeby obecnie w te strony nie jechać, żeby podróż odłożyć na kilka dni.
Napiszcie mi, moje Dzieci, jak u Was jest, to się siwką wybiorę, na jakieś dwa, trzy dni. Dłużej nie można, bo życie dla konia bardzo kosztowne. Chciałabym wiedzieć, gdzie by koń mógł stać – życie dla siebie będzie miał, chodzi tylko o plac o stajnię (...).
Oby Bóg dał już pokój to byśmy się już niedługo zobaczyły wszystkie razem. Módlmy się gorąco jedna za druga i za wszystkich. Modlitwa to skarb najdroższy, najcenniejszy, ale dobra modlitwa, płynąca z głębi duszy pokornej i czystej. Bóg taką modlitwę wysłuchuje i daje o co Go człowiek prosił. Dziś kto ma kawałek chleba i w czym chodzić to naprawdę szczęśliwy (...).

Do Sióstr w Czatkowicach

(Sosnowiec, styczeń 1929)
Drogie Siostry,
pracujcie i czyńcie wszystko bez żadnej domieszki upodobania, zadowolenia swego, w czystej intencji, tylko mając na względzie Miłość Najwyższą. Niech Jezus towarzyszy Wam wszędzie – uniżajcie się, upokarzajcie się byście się mogły uwolnić ze wszystkiego, co się P. Jezusowi nie podoba. Jak serce będzie czyste, to Jezus je całe przywłaszczy dla siebie. Jak trzeba dążyć do tej czystości to przyślę Drogim Siostrom wskazówki za parę dni (...).

* * *
(Sosnowiec, grudzień 1929)
Drogie Dzieci i Siostry moje,
otóż zbliża się dzień dla nas bardzo radosny dzień przyjścia naszego Pana, dlatego my powinnyśmy też przygotować nasze serca przez czystość myśli, słów, czynów i zamiarów. Ale do tej czystości, by dusza doszła, musi bardzo pracować nad sobą sama, chociażby ją to nie wiem ile kosztowało (...). Spójrzmy na ciernie P. Jezusa co tak głęboko wcisnęły się w głowę, rozmyślajmy jak ten Pan Jezus cierpi, za kogo i za co, to przecież za nasze złości, za nasze gniewy, porywczość, czy więc kochamy Pana Jezusa jeżeli na to sobie pozwalamy? Pan Jezus patrzy na nas smutny i bardzo smutny. Chcemy kochać Jezusa, pocieszmy Go znosząc cicho i cierpliwie nasze wszystkie przeciwności.
Gdybyśmy przeciwności nie miały, to nie miałybyśmy czem okazać P. Jezusowi swej miłości. Jeżeli nie nauczymy się znosić drugich i wszystkich cierpień nadarzających się nam, to nie będziemy zakonnicami jakie P. Jezus sobie życzy i do świętości nigdy nie dojdziemy. A po co myśmy tu przyszły – po to, by zostać świętą, więc trzeba pracować nad urobieniem wewnętrznym, nad zwyciężeniem swoich porywów.
Pan Jezus uczył, że błogosławieni cisi i ci niebo posiądą. Starajmy się ze wszystkich sił, by tę cichość zdobyć, by P. Jezusa pozyskać okazując Mu miłość przez ciche znoszenie wszystkiego.

* * *
(Sosnowiec, 1929)
Drogie Siostry!
Już tak dawno zbieram się pisać do Drogich Sióstr, byśmy starały się o jak najdokładniejsze spełnienie św. Konstytucji i pilne przestrzeganie naszych zwyczajów, inaczej zupełnie by znikły wśród nas. Jak to św. Matka Teresa na to wielki kładła na swoje córki nacisk, więc i my chcemy być dobrymi, prawdziwymi zakonnicami. Czuwajmy, by nic inaczej nie było tylko jak piszą św. Konstytucje i jakie były i są życzenia naszego Założyciela.
Co nas może w zakonie uświęcić to oddanie woli swej całkowicie, spełnienie wszystkich obowiązków z czystej intencji przypodobania się tylko P. Jezusowi.
Drogie Siostry, kierujcie się ciągle ta myślą, byście były miłe P. Jezusowi przez pracę, modlitwę, umartwienie i przez ciche znoszenie wszystkiego. Największym nieprzyjacielem tośmy sobie same, to własna wola, to miłość własna – pokonać siebie to więcej jak zwyciężyć państwa (...).


Do sióstr w Polance Wielkiej

(Sosnowiec, 1932)

(...) Siostry wszystkie bardzo serdecznie pozdrawiam i proszę, by się urabiały wewnętrznie, przez zaparcie się, przez ofiarę, przez cichość, milczenie, upokarzanie się: pamiętając zawsze, że jesteście oblubienicami Boga, muszą przez pracę nad urobieniem swego charakteru, stać się podobnymi Jemu.
Niech pamiętają, że nie minie ani jednej sekundy, by Oczy Jezusa nie były zwrócone na swoje dzieci, pamiętajcie zawsze o tym i niczym nie zasmucajcie swego Oblubieńca. Nie rańcie Jego Boskiego Serca niczym, najmniejszą nawet niewiernością, a tym więcej tym co się nazywa grzechem. Kto kocha Boga, dla tego wszystkie przeciwności, przykrości i cierpienia rozkoszą się stają. Spróbujcie tylko, moje Kochane Dzieci, a zobaczycie jak słodko jest cierpieć dla tego, Który wybrał was spośród świata.
* * *
(Sosnowiec, wrzesień 1936)

(...) Bądźmy dla siebie bardzo surowe, a dla drugich wyrozumiałe, grzeczne, uprzejme, usłużne – miłość siejmy jedna względem drugiej, nie gońmy za dostatkami, wygodami, przyjemnościami – nie chciejmy mieć wszystko ładne i nowe, wszystkiego dużo – żeby nam nic nie brakowało. Jeśli o co prosimy nie otrzymamy, bądźmy tak zadowolone jakby nam wszystko dano.
Kiedy nam uwagę zwracają przyjmijmy z największą wdzięcznością – nie miejmy w sercu żadnego uczucia niechęci, niezadowolenia, broń Boże szemrania przeciw przełożonej. Spotka nas przykrość – z uśmiechem na twarzy znieśmy ją za Kościół św. Umartwiajmy się na każdym kroku jako na dzieci Boże przypada, to jest swoją własną wolę, swoje ja, swoje zapatrywania, swoje upodobania, zadowolenia, chęci, zamiary, w ogóle wszystkie myśli słowa i czyny.
Kto bardzo pragnie kochać P. Jezusa, to miłość sama nauczy go jak mamy postępować, znosić, cierpieć, umartwiać się. By zostać świętą musimy się wyniszczyć – zmiażdżyć – musimy zejść na samo dno swej własnej nicości. Jeżeli będziemy miały jakiekolwiek dobre o sobie mniemanie np. żeśmy mądre, że się z nami źle obchodzą, że nas poniżają, że nami gardzą, że nas lekceważą, że drugim dadzą, a nam nie – w ogóle jakiekolwiek pragnienia dla siebie, które się P. Jezusowi nie podobają – bo P. Jezus kocha nadzwyczaj pokorę, prostotę, więc jeśli widzi w duszy takie różne pragnienia jak wspomniałam, to do takiej duszy P. Jezus się nie zbliży.
Trzeba bezwzględnie pracować nad zdobyciem pokory gruntownej. która wszystko widzi z Woli Bożej pochodzące cokolwiek ją spotyka. Niczego nie pragnie tylko P .Jezusa – ale w czynach.
Cnoty uwydatniają się w czynach. Kiedy nas przeciwności spotykają a my ciche, spokojnie cierpliwe jakby nas nic nie spotkało tak w tych przeciwnościach się zachowamy, wtedy możemy o takich duszach powiedzieć, że kochają P. Jezusa.
Niech Drogie Siostry będą zawsze złączone ze swą przełożoną – niech będą proste, szczere, delikatne w zachowaniu. Każda z Sióstr ma swoje potrzeby, na to ta przełożona tam jest – co innego grzech to należy do spowiedzi, ale nasze różne trudności jakie mamy we wspólnym życiu, to na to mamy przełożoną w każdym domu, by nam pomagała w tych trudnościach. by nas uczyła kochać P. Jezusa, zwyciężyć siebie, pracować itd. Bądźmy więc względem niej jak dziecko do matki.

* * *
(Sosnowiec, 1936)
Drogie Siostry,
Kochajcie Pana Jezusa w słowie i w czynie, szukajcie Go zawsze i wszędzie. Każda z Sióstr niech patrzy na własne swoje czyny, a nie na drugich, bo za to Pan Jezus sądzić nie będzie. Jednak złość ludzka (ta nasza ułomność) widzi i odważa się wszystko krytykować i u wszystkich zło upatruje. Dzieci, tak święci nie postępowali, oni zło u siebie widzieli i nad nim nieustannie pracowali i nigdy o nikim źle się nie wyrazili – ani w myśli nic podobnego nie mieli.
Chcecie być święte, nie szukajcie nigdy siebie przez jakieś chcieć być pierwsza we wszystkim, przez wszystkich uważaną, cenioną, kochaną itd. Cnota zawsze na ostatnim miejscu, od wszystkiego i od wszystkich ucieka. Fiołek ukryty nikt go nie widzi, ale woń jego rozchodzi się wszędzie – tak święci się ukrywali jak ten fiołek, a cnoty jaśniały wśród otoczenia. Niech nas ktoś uderzy słowem lub czynem, a łatwo poznamy co w nas jest – jakie myśli i słowa powstają; znika wtedy cnota, występują niechęć, uprzedzenie, krytyka itd. Szczęśliwe te dusze, które widzą czym są i z całą usilnością wyrywają to w sobie, ale biedne te co złego w sobie nie widzą.
Piszę Wam to, moje najdroższe Siostry, bo sama taką jestem, a boje się byście która z Was tą drogą nie szły.
Proszę pokornie o Ave Maria za mną bym pokochała Boga całą myślą, słowem i czynem, bo często kocha człowiek sam siebie a nie Boga i Jego Wolę święta – chce inaczej, a Bóg daje inaczej. Dużo modlić się, upokarzać się trzeba, a gdy światło oświeci znikną ciemności i pycha ustąpić musi to wtedy pokój i szczęście prawdziwe zawita.

* * *
(Sosnowiec, 1943)
Kochane moje Dzieci,
Za listy najserdeczniej dziękuję, ile w nich prawdziwej miłości dziecka. Więc jeszcze raz bardzo dziękuję. Niech Pan Jezus kieruje Waszymi myślami, słowami i czynami, by chwała Jego była coraz większa.
Z listu widzę, że dużo macie trosk, zmartwień, przeciwności i cierpienia. Nie przejmujcie się, wszystko przeminie. Droga do nieba nie po różach, nie w spokoju, ale po cierpieniach i boju. Macie być mężnymi, jak na żołnierza Chrystusowego przystoi. Nie martwić się, nie gnębcie swej duszy, Bóg jest przy Was. Bóg spogląda na bój, jaki musicie toczyć z przeciwnikiem czystości serca, by z niego wyrosła najczystsza miłość do Boga. Niech modlitwa przepoi Wasze serca, myśli, pragnienia, czyny i cierpienia. A życie pod krzyżem przyniesie Wam pokój, którego nikt nam dać nie może. Kto raz zazna pokoju z czystości serca, tego już na świecie nic nie zwabi.
Muszę już kończyć, bo Siostry proszą. Proszę, módlcie się za mnie gorąco, a ja – jak umiem, tak proszę za Wami, byście codziennie wzrastały w miłości, pokorze, wierności, w zachowaniu reguły, w oderwaniu wszystkiego, co nie ma na celu Boga (...).

* * *
(Sosnowiec, 1944)
Kochane moje Dzieci,
Jak bardzo chciałabym być u Was, ale nie to co człowiek chce, tylko to co Bóg chce. Ufam że się niedługo zobaczymy.
Bądźcie dobrymi dziećmi, wiernymi na każdym kroku, pokornymi, cichymi. O sobie jak najniższe wyobrażenie mieć, czuć się taką i drugim pozwolić mieć się za taką. Nie obrażać się, nie gniewać się, nie dąsać się, nie być wymagającą, nie pragnąć czci i poważania, posłuszną na skinienie przełożonej, cierpieć i cierpieć wszystko dla Jezusa – to prawdziwa zakonnica, to wierne dziecko Matuchny.
Dziś kiedy Bóg zagniewany na ludzi, trzeba dusz pokutujących, świętych. Gdzie ich szukać jeśli nie w Zakonie. Św. Terenia zrozumiała i dlatego codziennie wyniszcza swoje ja, umartwia się na każdym kroku. Oczyszcza swoją duszę przez codzienne cierpienia. Nie lęka się niczego, by tylko oczyścić się z tego co się grzechem nazywa i Wy moje ukochane Dzieci pracujcie nad sobą, by kiedyś Pan Jezus przytulił Was do Serca Swego (...).


Do sióstr w Zakopanem

(Sosnowiec, lipiec 1938)
Drogie Siostry,
Ufajcie i bardzo ufajcie, ale tylko Samemu P. Jezusowi. P. Jezus nie pozwoli, by nam włosek z głowy spadł, jeżeli Jemu zaufamy, pamiętajcie Drogie Dzieci, jeśli tak będziecie ufać, nic nam się nie stanie.
Przyznam Wam, Drogie Dzieci, że P. Bóg dał mi wielką ufność, że słysząc różne rzeczy, jeszcze więcej utwierdzam się w ufności i nigdy ufać nie przestanę i już tylko czekam tej chwili aż P. Jezus podniesie nasze Zgromadzenie na Swoją większą chwałę. Bądźmy więc pokorne, ciche, cierpliwe, skupione i złączmy się w jedną myśl, a Jezus będzie wśród nas i czego wtedy będzie nam potrzeba.


Do sióstr w Czernej

(Sosnowiec, 1941)
Kochane Moje Dzieci,
Czy pamiętacie o tym, co jest najważniejsze dla każdego człowieka, to jest o wieczności – o śmierci, która nas wszystkich czeka.
(...) Mimo tej okropnej wojny niektórzy nie zastanawiają się nad sobą, co robią i jak robią – czy czyny ich są zasługujące na niebo, czy przeciwnie na piekło. Żyją i postępują tak jakby Boga nie było. O jaka głupia ślepota ogarnęła dusze i to, że od których Bóg ma prawo żądać uległości, wierności, jako ich Pan i Bóg. Do Was dziś piszę te słowa, by Was ostrzec od złego, a zachęcić do prawdziwej, gorliwej służby Boga.
* * *
(Sosnowiec, 1941)

(...) Bądźcie dobrymi dziećmi, posłusznymi, obowiązkowymi, skromnymi, cichymi, skupionymi. Zakonnica posłuszna jest bardzo miła Panu Jezusowi, rozkoszą Jego Boskiego Serca. Dziś potrzeba nam świętych, a kto ma zostać świętą jeśli nie zakonnica? Aby zostać świętą musimy się starać, by nasze czyny podobały się Panu Jezusowi, musimy wszystko czynić, cierpieć, pracować według Woli Boga.
By stać się miłą Panu Jezusowi, musimy być wierne we wszystkim co się tyczy naszej reguły, ceremoniału, zwyczajnika i przełożonych. Człowiek jest tylko człowiekiem, więc musi ciągle z sobą walczyć – trzeba pracy, trzeba czuwania.

* * *
(Sosnowiec, 2 kwietnia 1942)
Kochane Moje Dzieci
Jak się bardzo cieszę Waszym szczęściem. Niebo wśród Was. Bóg najwyższy obrał Wasz domeczek za mieszkanie dla Siebie.
Dzieci Kochane, wielka powinna być wdzięczność z Waszej strony dla tego Pana Najświętszego. Przyrzekłyście Mu wierność, oddałyście Mu się bez zastrzeżenia i Ten Pan widząc te Wasze szczere, dziecięce przyrzeczenia, w zamian za to przyszedł, byśmy Mu mogły nieustannie cześć oddawać i dać dowód czynnej miłości. Bądźcie więc wierne, dokładne, punktualne w tym wszystkim co się odnosi do służby Bożej.
Niech miłość wielka jaśnieje wśród Was – nie chciejcie jej jedna od drugiej – tylko każda niech da miłość drugiej. Czyny, choćby najpiękniejsze, niczym są w oczach Boga, jeśli nie są spełnione dla chwały Bożej, z miłości ku Bogu. Przeciwnie zaś, rzeczy choćby najmniejsze jak zamiatanie korytarzy, ale według woli Boga i z miłości ku Bogu, są bardzo miłe w oczach Boga.
Bądźcie wiec, Dzieci moje, wierne P. Jezusowi – chętnie spełniajcie wolę Waszych przełożonych, skrupulatnie zachowujcie regułę, a szczególnie milczenie. Gdzie milczenie w klasztorze zachowane, tam duch dobry, członkinie szybkim krokiem biegną do świętości.
Proszę Was bardzo na Miłość Boga, byście starały się wiernie zachować regułę.

* * *
(Sosnowiec, 29 czerwca 1942)
Kochane Moje Dzieci, wszystkie ile Was razem.
Co porabiacie? Czyście zdrowe? Nie chorujcie na ciele i na duszy, bo dziś lekarstw nie ma. Co do chorób duszy macie lekarza wśród siebie, upokorzyć się szczerze i głęboko, a na pewno rany zagoi. Ten, Który umarłych wskrzesza, niczym dla Niego rany serc Waszych uleczyć.
Bądźcie tylko wiernymi, kochającymi dziećmi Boga. Wiernie spełniajcie każdy przepis Konstytucji, Zwyczajnika, Ceremoniału. Wiernością w przestrzeganiu wszystkiego największy dacie dowód Panu Jezusowi, że Go szczerze i prawdziwie kochacie.
Z Waszego zachowania, z wyrażania się, niech każdy widzi, że jesteście skromnymi, ułożonymi, wyrobionymi, doskonałymi dziećmi Bożymi. Każdą do serca przyciskam i o modlitwę bardzo pokornie proszę (...).

* * *
(Sosnowiec, 1942)
Moje Kochane Dzieci,
Chociaż w dzień nie jestem z Wami, to przynajmniej w nocy przebywam u Was – chodzę wszędzie, oglądam, pocieszam, dodaję otuchy, byśmy wspólnie bliziutko szły za P. Jezusem. Dzieci pamiętajcie, że każdy dzień jest decydujący o naszej przyszłości poza grobem. Świętość zdobyta pracą, wiernością w najdrobniejszych rzeczach – to heroizm, to zakonnica prawdziwie pokorna i święta. To oblubienica szukająca wszędzie swego Oblubieńca.
Pamiętajmy, Kochane Dzieci, żeby zostać świętą, musimy dużo cierpieć, dużo znosić, być upokorzoną, poniżoną, upominaną, nieraz wyśmianą i lekceważoną. Nie lękajmy się tego, nie bójmy się tego, to jest narzędzie w ręku Boga, który nas obciosa ze wszystkiego co się Panu Jezusowi w nas nie podoba, by uczynić z nas arcydzieło Jezusa.

* * *
(Sosnowiec, 1942)
Kochane Dzieci!
Jak bardzo serdecznie Wam współczuję – za każde słowo niech Wam Pan Jezus Swoją miłością stokrotnie wynagrodzi. Cieszę się, że tak pracujecie nad swoimi wadami, skłonnościami. Bądźcie Dzieci wierne Panu Jezusowi. Zachowajcie wszystko coście Panu Jezusowi przyrzekły – Regułę, zwyczaje i posłuszeństwo, ubóstwo, czystość starajcie się nie naruszyć w niczym. Proście swej przełożonej, by na konferencjach ciągle tłumaczyła, na czym polega prawdziwe ubóstwo, czystość i posłuszeństwo.
Kochajcie się wzajemnie, broń Boże byście sobie odpowiadały, gdy miłość własna zostanie zadraśnięta. Bądźcie pokornymi, a przykrości staną się Wam słodkie. Kto kocha Jezusa, ten dla Niego wszystko zniesie.
Również nie chorujcie, bo robicie zmartwienie mnie i swojej przełożonej, która Sama ledwie chodzi. Nie przeziębić się i nie gonić!
Czyście nie głodne, czy macie co jeść – napiszcie mi. Nie można Wam nic posłać, bo nikt nie jeździ w tamte strony i nie wolno nic wieźć (...).

* * *
(Sosnowiec, 17 lutego 1943)
Ukochane moje Dzieci,
Jak się obecnie trzymacie? Czyście nie pomarzły? Czy macie co jeść i czym omaścić? Dziś wszędzie brak i brak – oby nam tylko chleba niebieskiego na żywot wieczny nie brakło. Wróbelek, lilijka nie sieją, a żyją, Bóg ich stworzył i Sam o nich pamięta, to i o Was nie zapomni i nie dopuści, byście z głodu umarły. Służcie wiernie jak najsumienniej i najlepiej Panu Jezusowi. On będzie się Sam troszczył o Wasze potrzeby do życia.
Tyle wszędzie łez, tyle cierpienia. Bóg tylko może temu zaradzić, otrzeć łzy, pomóc i pocieszyć. Ufajmy Bogu i w Nim całą nadzieję połóżmy. Życie na tej ziemi króciutkie – wszystko przeminie i zło i dobro, braki, niewygody, cierpienia wszelkiego rodzaju, wszystko przeminie – po śmierci wszystko się skończy, zostanie nam tylko Bóg z całą swoją okazałością, sprawiedliwością, by nas wynagrodzić lub ukarać na wieki (...)
Jak życie nasze powinno być czyste i piękne, byśmy mogły uprosić łaski dla nawrócenia dusz, które giną i całą masą lecą do piekła. Przykazania Boże dla nich są niczym, biedni ach bardzo biedni – ratujmy ich, pomagajmy im, by się wcześnie ocknęli i szczerze nawrócili się do Boga. Każdym czynem, każdym aktem, posłuszeństwem itd. Proście Boga o łaski dla nich i dla mnie.
Każdą oddzielnie do serca przyciskam i proszę bądźcie pokornymi służebnicami Boga (...).

* * *
(Sosnowiec, 1943 Wielki Post)
Kochane i Drogie Dzieci,
Miłosierdzie Boga jest dla nas wielkie. Tak wielu ludzi poszło już na wieczny spoczynek, by tam wielbić i kochać Swego Stwórcę, lub też może wielu poszło by otrzymać zasłużoną karę za grzechy swoje: za bluźnierstwo, za próżność niepohamowaną, za zuchwałe czyny względem Swego Boga.
I nie doczekali czasu, bo Bóg im nie pozwolił, w którym Kościół św. wszystkie swoje dzieci nawołuje do pokuty, do wynagrodzenia Panu Bogu za wszystkie grzechy jakiekolwiek zostały popełnione. Nam ten czas nie został odjęty, pozwolił nam Pan Jezus doczekać go, byśmy w tym świętym poście mogły odpokutować za swoje grzechy i za złe czyny drugich.
Dlatego też, Kochane, starajcie się w tym czasie świętego postu, wierniej i dokładniej służyć Panu Jezusowi, starajcie się często rzucać kwiaty pod Jego Najświętsze Stopy, szczerego, dokładnego, ochotnego, świętego posłuszeństwa, które jest bardzo miłe Panu Jezusowi, jak o tym mówi św. nasza Matka Teresa.
Cały świat kieruje się posłuszeństwem, tym więcej dusza zakonna powinna praktykować, cenić i kochać to, co Panu Bogu wobec całego Zgromadzenia i ludzi oddała dobrowolnie, ślubując wobec Najśw. Sakramentu. Wielka nagroda czeka te zakonnice, które nigdy nie naruszyły św. posłuszeństwa.
Ćwiczcie się więc, Moje Kochane Dzieci, w tym św. posłuszeństwie, w tym czasie św. postu przez ciągle rozważanie św. posłuszeństwa Pana Jezusa względem swoich przybranych Rodziców. Jakie ono piękne, ile w nim zaparcia, pokory, ile uległości (...).

* * *
(Sosnowiec, 1943)
Moje Kochane Dzieci,
(...) Największa świętość to złączenie woli naszej z wolą Boga. Nie zaraz człowiek dojdzie do tego, bo to praca ciężka i długa, ale za łaską Boga, kto bardzo pragnie kochać, wszystko pokona.
Co u Was słychać? Czyście są zdrowe? Czyście nie głodne, bo o to dzisiaj nigdzie nie trudno – tak Bóg chce i tak jest. Wszyscy pokutujemy za grzechy swoje i drugich.
Starajcie się być bardzo wiernymi Panu Bogu. Pan Jezus z tabernakulum patrzy na Was, czy o Nim pamiętacie, czy wszystko co czynicie dla Niego i z miłości czynicie, bo kto kocha Pana Jezusa wszystko dla Niego uczyni. Nie bójcie się niczego, żadnych przeciwności, trudności. Pan Jezus mieszka razem z Wami. On się Sam Wami opiekuje i nie pozwoli, by się Wam co złego stało.
Bądźcie zawsze wesołe i szczęśliwe, to Wam nic ciężko nie będzie. Módlcie się za mnie, bym bardzo kochała Pana Jezusa.
* * *
(Sosnowiec, listopad 1944)

(...) Dziś kiedy wszyscy musimy zawsze być gotowi na śmierć, musimy tak żyć i tak postępować, by niczym nie splamić swej duszy. Nie bierzmy tego tak bardzo pod uwagę, czy to się ludziom podoba, przeciwnie czy się Bogu podoba, czy jestem Bogu miła, czy spełniam Jego Najśw. wolę.
Regułę spełniajcie bardzo sumiennie, milczenie skrupulatnie zachowujcie. O obecności Boga starajcie się zawsze pamiętać. Kogo kochamy, o tym myślimy, temu chcemy się przypodobać. Zakonnica nie ma nikogo kochać prócz Boga. Jezus dla niej ma być wszystkim. Módlcie się dużo.

* * *
(Sosnowiec 1944)
Kochane Siostry,
Siedzę na tapczanie i piszę do Was, by Was pocieszyć. Czym przeżywamy cięższe czasy, tym więcej powinniśmy jak najwierniej służyć Panu Jezusowi.
Kochane Dzieci, jak bardzo ranicie Najśw. Serce Pana Jezusa, jeżeli która z was lekceważy sobie jakiś paragraf z Konstytucji, ze Zwyczajnika, z Ceremoniału. Związane jesteście ślubem, że nigdy nie zrobicie tego co rani Najśw. Serce Pana Jezusa, a czy tak postępujemy? Czy w niczym nie przekraczamy? Czy się nie zniechęcamy, kiedy przełożeni nie dadzą nam tego co wybryk natury naszej chce? Czy robimy tak i to co same uważamy za dobre? Proszę Was, bądźcie dobrymi dziećmi – milczenie, posłuszeństwo, punktualność, wierność, zachowajcie, tym Panu Jezusowi największą sprawicie przyjemność. Co do jedzenia podziękujmy Panu Jezusowi za to co mamy, bo są ludzie, co nic nie mają, z głodu i nędzy umierają. To kara Boża za pychę, za zazdrość, za łakomstwo itd. Musimy dziś pokutować, nie trzeba narzekać, bo to się Panu Jezusowi nie podoba (...).


Do sióstr w Jaworznie

(Sosnowiec, Wielki Post 1943)
Kochane moje Dzieci
Przeżywamy obecnie ten okres świętego Postu, kiedy to każdy dobry katolik stara się, by jak najlepiej przepędzić ten czas postu – czas pokuty za grzechy ludzkie. Tym więcej zakonnica, od której Pan Jezus oczekuje większej miłości, większej wierności, powinna ani w jednej minucie nie zapominać o tym, czego od niej Pan Jezus oczekuje.
Dzieci, pamiętajcie o tym, by jak najgodniej służyć Bogu, bo któż jeśli nie zakonnica. Aby dobrze odpowiedzieć swojemu powołaniu na zadanie Boga trzeba dużo się modlić i dobrze się modlić. Aby się dobrze modlić trzeba się koniecznie umartwiać.
Dobra modlitwa i umartwienie idzie w parze – nie zapominajcie Dzieci o tym.
Życie nasze jest bardzo krótkie – pamiętajcie, że w każdej chwili możemy stanąć na sąd Boży, by otrzymać nagrodę lub karę. Po cośmy zostały wezwane na służbę Bożą, czy po to, by pełnić Wolę Bożą, czy swoją własną? Wola nasza nie należy do nas tylko do Tego, któremu złożyłyśmy wierność aż do śmierci. Pytajmy się same siebie często, czy czego nie robię, co się Bogu nie podoba, czy reguły nie łamię, czy posłuszeństwo moje nienaruszone. Czy tak słucham jak święci słuchali? Posłuszeństwo św. to najkrótsza droga do nieba – badajmy w tym świętym poście, czy my go nie przekraczamy. Czy tym nie ranimy Serca Bożego – Tego Serca, które tak nas bardzo ukochało? Czy znajdzie się wśród Was taka Siostra, co się odważy nie służyć wiernie Panu Jezusowi? Broń Boże, by tak było (...).
* * *
(Sosnowiec, 11 maja 1943)
Moje Ukochane Dzieci,
Pamiętajcie zawsze o tym, że Bóg Was widzi i oczekuje wierności w tym wszystkim, coście Mu kiedyś z całym zapałem u stóp Jego przysięgły. Nie zapominajcie nigdy o tym, ani w słowie, ani w czynie.
Jezus chce Waszej miłości, dajcie Mu ją. Serce czyste, skupione, umartwione, słyszy Jezusa i pyta: Panie czego chcesz ode mnie. Gotową jestem na wszystko – na wszelkie upokorzenia, przeciwności, cierpienia, by tylko posiąść i kochać na wieki.
Pan hojny jest dla tych, którzy Go szukają. Pamiętajcie, że nie ten kocha, kto mówi że kocha, ale ten kto we wszystkim, czego się zobowiązał, wysila się na każdą chwile życia i pełni tylko Wolę Najwyższego Pana. Choć z oddalenia, lecz serce matki wszystko wyczuwa i cierpi z miłości dla Jezusa, że te ukochane jej Dzieci zasmucają Jezusa. Świat im się uśmiecha, świat ich pociąga, próżność imponuje. Nie patrzą głębiej, nie widzą nędzy, błota.
Dzieci, czy można zasmucać, tak ranić, Najśw. Serce Jezusa, którego poślubiłyście na wieki? (...).

* * *
(Sosnowiec, 19 maja 1943)
Kochane i Drogie Dzieci!
Chociaż jestem w oddaleniu od Was, jednak sercem zawsze przy Was. Chcę być przy Was tym, czem Anioł Boży przy nas: ochraniać, bronić, przestrzegać, zasłaniać od złego, od świata, od tego co grzeszne, co próżne, co złe.
Ślubem związane u stóp Jezusa, jesteście Jego własnością. Należycie tylko do Boga gdziekolwiek Bóg Was posyła, wszędzie żąda wierności w wielkich i najdrobniejszych rzeczach. Jeszcze ściślej powinniście zachować śluby: ubóstwa, czystości, posłuszeństwa w takim miejscu, w jakim obecnie się znajdujecie, gdzie bramy na oścież otwarte do złego. A oczy zwrócone wszystkich na te, których Zakon wydaje tylu wielkich świętych.
Więc jakimi powinniście być. Pomyślcie głęboko, Kochane Dzieci, jakie skupione, skromnie ułożone, poważne, niewinne i czyste. Reguła i Konstytucje, Zwyczajnik itd., to Wasz drogowskaz, pokazuje, przypomina Wam Boga, niebo. Czy wszystko zachowane, czy wszystko przestrzegane, czy które słowa matki, wypowiedziane przy pożegnaniu, nie uleciały gdzieś w pole daleko. Czy wszystko przestrzegacie, każdą wolną chwilę od pracy oddajecie Bogu w samotności? Pamiętajcie dzieci, że nie biały welon, nie nowy habit jest ozdobą zakonnicy, ale jej święte zakonne życie. Proszę, byście nie robiły tego, czego Wam nie poleciłam, pamiętajcie, słowo moje niech będzie wszędzie zachowane, a Bóg z Was będzie zadowolony.
Każdą oddzielnie do serca przyciskam znacząc krzyżykiem jej czoło (...).

* * *
(Sosnowiec, lipiec 1943)
Kochane Moje Dzieci,
Żyjemy w czasach, które nam mogą pomóc więcej jak kiedy indziej do zastanowienia się nad sobą – czy wiernie Bogu służymy. Czy staramy się Jemu tylko podobać? Wszystko przeminie na tej ziemi i zło i dobro. Człowiek stanie sam przed Bogiem, by zdać rachunek że wszystkich myśli, słów i czynów, cóż wtedy będzie jeżeliśmy tak nie postępowały, by wszędzie i zawsze mieć Boga i chwale Jego na względzie.
Bóg Was wybrał wśród innych, powołał do szerzenia chwały Jego. Trzeba i musimy być tym i takimi jaka jest Wola Boga Najwyższego, by żyć i postępować według Woli Boga. Musimy starać się żyć życiem wewnętrznym, skupionym, oderwanym od wszystkiego i od wszystkich, upokorzonym, wzgardzonym, umartwionym, zapomnianym.
Jesteście obecnie w tym wirze świata, gdzie dusza nieurobiona, nieskupiona szybko może ulec jego poglądom. Trzeba Wam bardzo czuwać nad sobą – pamiętajcie, że oczy Waszego Oblubieńca zwrócone są na Was – jak i co robicie. Jak ślicznie wygląda zakonnica skromna, ułożona, cicha, pokorna.
Bądźcie więc i Wy, moje Kochane Dzieci, takimi zakonnicami, a wtedy Pan Jezus napełni serca Wasze miłością bez granic. Chcemy miłości – dajmy miłość. Pięknie nieraz mówimy, ale czynami pokazujemy co innego (...).

* * *
(Sosnowiec, 18 września 1944)
Kochane moje Dzieci,
Znowu zostałyście osierocone, nie upadajcie na duchu. Czym więcej krzyży i przeciwności, tym więcej dajcie miłości, wierności Temu, który w jednej sekundzie wszystko usunąć, wszystko zmienić może. Kocha Was Bóg, dlatego daje Wam krzyże.
Stójcie wiernie przy boku Jezusa wpatrzone w Jego Przenajświętsze Oblicze, krwią zbryzgane, ranami okryte, sponiewierane, splugawione. Porównajcie swoje przeciwności i cierpienia z cierpieniami swego Oblubieńca, a wszystko w radość Wam się obróci.
Czym więcej krzyży, tym więcej się skupiajcie. Wszystko razem i wszędzie razem, nigdy i nigdzie ani jedna nie sama. Co robicie i jak macie robić, naradzajcie się wspólnie, a Pan Jezus będzie wśród Was, i błogosławić Wam będzie. Będzie czuwał nad Wami, będzie kierował, byście wszystko na Jego chwałę czyniły cierpiały i znosiły. Serce w górę, bo Jezus patrzy na Was i przygląda się jak walczycie pod Jego sztandarem – niech żyje Jezus zawsze i wszędzie – pamiętajcie, bo On jest Waszą Miłością, nagrodą na wieki.
W cierpieniach Waszych jestem zawsze z Wami, razem przeżywam i cierpię. Nie lękajcie się, nie jesteście nigdy same, bo serce matki nigdy od dzieci się nie odłącza. Ufam, że Bóg Miłosierny niedługo miłosierdzie Swoje rozleje na nas i na wszystkich, którzy o nie proszą. Proście Matkę Najświętszą, by nas Swoim płaszczem okryła i od wszystkiego złego uchroniła. Napiszcie co u Was słychać i jak Wam praca idzie? Przypuszczam, że się niedługo zobaczymy – "bo już się ma ku wieczorowi".
Nigdzie nie wolno żadnej wyjeżdżać z wyjątkiem do Sosnowca. Macie chwilę wolną to ją poświęćcie Bogu (...).

* * *
(Sosnowiec, 1944)

(...) Co słychać u Was? – Bądźcie mężne, bo nie ten kocha co powiedział Panu Jezusowi, że Go kocha i cały Mu się poświęca, ale ten, kto w codziennych swoich pracach, przeciwnościach daje dowód Panu Jezusowi, że Go szuka i chce tylko na każdym kroku dać dowód, że Go kocha przez ciągłą ofiarę, zaparcie, wyrzeczenie swoich przywar, skłonności, upodobań, by Mu dać dowód czystej prawdziwej miłości (...).

* * *
(Sosnowiec, 1944)
Kochane i Drogie Dzieci,
Bardzo Wam współczuję i wielce ubolewam nad tym co się stało i co Was dotknęło. Pokora zawsze znajdzie to, czym zwycięży wszystko. Starajcie się być tymi ukrytymi w listeczkach fiołkami, a woń czynów Waszych zwróci na Was oczy Boga. Któż będzie przeciwko Wam, jeśli Bóg będzie z Waszych czynów zadowolony.
Proszę byście wszystkie razem jedno myślały i jedno czyniły. Pamiętajcie o tym, gdzie jest wiele osób, ale między nimi jedno serce, tam Bóg mieszka wśród nich. Niech każda z Was będzie sługą sług Bożych, kto się tutaj poniża będzie wywyższony, a kto się wywyższa będzie poniżony. Pokory, pokory i jeszcze raz życzę Wam pokory! Niebo jest tylko dla cichych i pokornych (...).