Matka Teresa zmarła dnia 12 lipca 1946 roku.
Ordynariusz częstochowski ks. bp Teodor Kubina zalecił:
"by całe miasto wzięło udział w tym pogrzebie, dla tej, która poświęciła się temu miastu (...). Pogrzeb ma być przez całe miasto, aby uczcić naszą wielce zasłużoną Matkę oddaną Kościołowi i sprawom społeczeństwa całego Zagłębia".
Przebywający wtedy w Rzymie Ojciec Anzelm Gądek, Założyciel Zgromadzenia przysłał Siostrom telegram następującej treści:
"Zgodne sercem. Ufajcie! Błogosławieństwo sierotom. Modlitwy Matce. Ból dla mnie. Przyjazd niemożliwy. Anzelm".
Uroczystości pogrzebowe Matki Teresy odbyły się 15 lipca przy udziale rzeszy ludzi, którzy przyszły podziękować, złożyć hołd i pożegnać swoją matkę. Uroczystościom przewodniczył ks. bp. Stanisław Czajka biskup pomocniczy. Przed wyjazdem na pogrzeb powiedział do alumnów seminarium: "Jadę na pogrzeb Świętej!". Odprawił on Mszę św. w kościele parafialnym pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP, a następnie w kondukcie żałobnym przeszedł ulicami miasta na cmentarz, gdzie wygłosił mowę pożegnalną.
W swoim przemówieniu podkreślił wielkie zasługi Zmarłej, ukazując ją nie tylko jako Matkę Zgromadzenia, ale również jako matkę Sosnowca, a w sposób szczególny opuszczonych i sierot. Jego zdaniem, Matka Teresa: "winna być w rzędzie kandydatek do beatyfikacji. Należy bowiem do tych dusz, które walcząc o przyjście Królestwa Chrystusowego nie ugięły się przed trudami i cierpieniami. Mieszkańcy Sosnowca, tak licznie zebrani tutaj w oddaniu Jej ostatniej przysługi – dają dowód swego szacunku i czci, jaka ich serca napełniła względem założycielki Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus. Dzieło Jej trwać będzie, bo było budowane cierpieniem i ofiarną miłością. Służyła wiernie Bogu i ludziom, przeto nagroda jej wielka być musi przed Bogiem".
Ceremonia pogrzebowa miała charakter manifestacji religijnej. Mieszkańcy Sosnowca i okolic spontanicznie wylegli na ulice, aby oddać ostatni hołd ich "Matce", jak o niej powszechnie mówiono. Kondukt żałobny rozciągał się na przestrzeni jednego kilometra. Szli w nim członkowie różnych stowarzyszeń kościelnych ze sztandarami. Licznie przybyli również członkowie III zakonu karmelitańskiego z Szopienic, którzy utrzymywali bliskie kontakty ze Sługą Bożą. Dzieci w kondukcie ubrane były na biało i niosły w rękach kwiaty. Ogromna rzesza świeckich i około 30 kapłanów i 30 sióstr z innych zgromadzeń składało z powagą ostatni hołd zmarłej.
Na nagrobku gdzie pochowano Matkę Teresę Kierocińską, na cmentarzu parafialnym przy Alei Mireckiego w Sosnowcu, czytamy napis ułożony przez O. Anzelma Gądka OCD Założyciela Zgromadzenia:
J+M
Matka Teresa od św. Józefa
Założycielka Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus
(Janina Kierocińska)
urodzona 14 VI 1885 r. w Wieluniu,
pełna miłości Boga i bliźnich,
pokorna w służbie ubogich,
wierna w powołaniu,
wielka dziełami miłosierdzia wśród zawieruchy wojennej,
uświęcona modlitwą cichym cierpieniem, ofiarą z siebie,
uwieńczona w sercach swych córek duchowych, opromieniona cnotami
zasnęła w Panu dnia 12 VII 1946 r. w Sosnowcu.
Ojciec Bernard Smyrak OCD w mowie żałobnej mówił o Matce Teresie:
"Stoimy w obliczu śmierci cichej zakonnicy – całe jej życie wypalało się w pracy nad zbawieniem dusz, ratowaniem biednych i opuszczonych. (...) Cały Sosnowiec wie, ile w ciągu swego 25-letniego pobytu na tym terenie zdziałała dobrego. Widziano ją nieraz przebiegającą Sosnowiec z zawiniątkiem w ręku, spieszącą z pomocą materialną i słowem pociechy do biednych i opuszczonych. Nie było biednego, z którym by się nie podzieliła choć ostatnim kawałkiem chleba, a jeśli go brakło, dzieliła się swym sercem. (...) Za dobre, prawdziwie macierzyńskie serce, za ofiarną miłość kochali ją wszyscy, a dowodem tego te tłumy zebrane tutaj przy jej trumnie, te sieroty płaczące, którym była matką, ten liliowy wieniec niewinnych serc jej córek, otaczających jej trumnę, w cichym smutku i żalu".
Wypowiedź ks. Bruno Magotta podczas pogrzebu Matki Teresy:
"Śp. Matka Teresa była dla nas przykładem miłości bliźniego. Ta miłość jej doszła do pełni zwłaszcza w czasie wojny. Roztoczyła opiekę nad opuszczonymi dziećmi, nie bacząc na brak funduszów, brak pomieszczenia, wyżywienia. Ponieważ nigdy nikomu nie odmawiała pomocy, więc i tym razem otwarła ramiona z miłością dla dzieci, i przyjmowała wszystkie: maleńkie i starsze, chore i bezdomne. W miarę jak wzrastała pożoga wojenna, do furty pukało coraz więcej opuszczonych dzieci. (...) Liczba dzieci stale wzrastała, a zasobów materialnych znikąd nie było; nieraz zdawało się, że już nie będzie co dać dzieciom na śniadanie... lecz Opatrzność Boża w widoczny sposób przychodziła z pomocą. Ile miłości wkładała w to dzieło Matka Teresa ten tylko może coś o tym powiedzieć, kto tego doświadczył, lub widział jej codzienny trud. (...)
Dać ubogim część majątku, nawet rozległe włości, to jeszcze nie to, co dać siebie i służyć biednym z miłością i oddaniem. (...) Ileż razy trzeba było biegać za każdym kawałkiem chleba, czy ubraniem (...). Niejeden by ręce opuścił i zwątpił. Tego nie uczyniła Matka Teresa. Przeciwnie, wszystkich krzepiła na duchu, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Była pełna wiary, że jeżeli Bóg przysłał jej kogoś po pomoc, to pomoc ta nadejdzie. I rzeczywiście, Bóg błogosławił jej dziełu i cudownie wprost opiekowała się Zgromadzeniem w najcięższych chwilach wojny. Zawołaniem zmarłej było hasło: „Bóg i Ojczyzna”. Rozwijała w sercach córek swoich miłość tych ideałów, świecąc sama przykładem. Nic więc dziwnego, że dzisiaj wyległo całe miasto, by po raz ostatni pożegnać tę, której cechą było czynić dobrze na ziemi".