Portret duchowy

"Bóg jej wystarczał. Wpatrzona w ducha Karmelu, w ducha kontemplacji, jednocześnie żyła aktywnym działaniem na rzecz Boga. Właśnie dlatego tak krzątała się przy biednych dzieciach, przy ludzkich sprawach, przy robotnikach i ludziach Zagłębia." - Ks. Abp Stanisław Nowak, Metropolita Częstochowski

Z duchowych pism

"Każda trudność jest możliwa do rozwiązania, gdy jest się z Bogiem." - Matka Teresa od św. Józefa

Modlitwy za przyczyną Sługi Bożej

"Uczmy się tej wrażliwości na człowieka i na jego sprawy, wpatrując się w życie i posługę patrona waszej diecezji, świętego Brata Alberta Chmielowskiego i Sługi Bożej Matki Teresy Kierocińskiej, zwanej Matką Zagłębia." - św. Jan Paweł II

Proces beatyfikacyjny

"Tak jak Hiszpanie chlubią się la Santa Teresa, a Francuzi Małą Teresą klauzurową, tak my możemy się chlubić naszą Matką Teresą" - O. Otto Filek OCD

Wypowiedzi o Matce Teresie

"Choć czyny jej i poświęcenie nie rzucały się w oczy za życia, bo umiała się jakoś dziwnie ukryć w gronie swoich Sióstr zakonnych - niemniej jednak wyryły się głęboko w sercach i pamięci ludzkiej". - O. Bernard Smyrak OCD

Translate

17 maja 2022

Kazanie wygłoszone przez ks. dr. Mariusza Trąbę podczas Mszy św. o beatyfikację Czcigodnej Sługi Bożej m. Teresy Kierocińskiej 12 maja 2022 r. w Sosnowcu.





Kazanie ks. Mariusza Trąby wygłoszone w dniu 12 maja 2022 roku w kościele pw. Przenajświętszego Oblicza Jezusa w Sosnowcu z okazji mszy św. sprawowanej w intencji uproszenia beatyfikacji Służebnicy Bożej m. Teresy Kierocińskiej

 

Karmelitańska rodzina zakonna od chwili swego powstania po dzień dzisiejszy jest nierozerwalnie związana z osobą Maryi. Matka naszego Zbawiciela i Odkupiciela towarzyszy kolejnym pokoleniom braci i sióstr poprzez wstawiennictwo, obecność i swą opiekę. Opieka ta wyraża się m.in. w wielkim podarunku, ofiarowanym przez Matkę Bożą przełożonemu generalnemu zakonu karmelitów św. Szymonowi Stockowi, podczas objawienia jakie miał on w nocy z 15 na 16 lipca 1251 roku. Tym podarunkiem był szkaplerz, który Maryja nakazała nosić Szymonowi i jego braciom, aby chronił ich od grzechu ognia piekielnego.

Późniejsza wielka święta Karmelu i Kościoła powszechnego - siostra Teresa od Dzieciątka Jezus – została w dzieciństwie uleczona z choroby właśnie dzięki interwencji Maryi. Swe doświadczenie opisała ona następująco:

„Dzień 13 maja 1883 roku, święto Pięćdziesiątnicy. Leżąc w łóżku, zwróciłam mój wzrok na oblicze Matki Bożej i nagle Najświętsza Dziewica ukazała mi się niezwykle piękna – nigdy wcześniej niczego podobnego nie widziałam. Jej twarz promieniowała dobrem i czułością nie do opisania, jednak najbardziej zapadł w mą duszę czarujący uśmiech Najświętszej Dziewicy. W tym momencie wszystkie moje bóle zniknęły, a spod moich powiek wypłynęły dwie ogromne łzy i potoczyły się po mej twarzy. Były to łzy czystej radości… Ach, pomyślałam, Najświętsza Dziewica uśmiechnęła się do mnie, jestem szczęśliwa (…). To z jej przyczyny, dzięki jej intensywnym modlitwom, otrzymałam łaskę uśmiechu Królowej Nieba”.

Członkowie rodziny małej Tereski po owym doświadczeniu wielką czcią otaczali święty wizerunek Matki Bożej, czyli figurę, za pośrednictwem którego ich córka otrzymała łaskę zdrowia. Sama Teresa na kolejnych etapach życia, w tym i tym etapie zakonnym, nie przestawała dziękować Uśmiechniętej Dziewicy za łaskę zdrowia oraz uśmiechu. To za jej pośrednictwem ten kult zakiełkował w rodzinie karmelitańskiej, a jego owocem jest wiele uzdrowień, szczególnie z depresji oraz rozmaitych chorób duszy.

Warto nadmienić, że w roku obecnym w Zgromadzeniu Sióstr Karmelitanek Dzieciątka Jezus trwa peregrynacja figury Matki Bożej Uśmiechniętej. 28 maja t.r. obraz ten przybędzie do Sosnowca i pozostanie tu do 4 czerwca. Bardzo serdecznie polecam tę inicjatywę uwadze nas wszystkich. Pośród tej całej zawieruchy, zapowiedzi, jak to będzie źle i jeszcze gorzej, powszechnej walki o co się tylko da, zawiści i pieniactwa może uśmiech Maryi będzie tym znakiem opatrzności Bożej, który nas umocni i da pokój serca oraz duszy.

Nieustanną opiekę Matki Bożej możemy dostrzec także w dziejach Zgromadzenia Sióstr Karmelitanek DzJ. Kiedy 14 września 1925 roku pierwsze siostry przybyły, aby zamieszkać w tym właśnie domu zakonnym, przy ówczesnej ul. Wiejskiej 25, zaczęły zmieniać i przebudowywać ów budynek, aby dostosować go do potrzeb życia zakonnego, a także na potrzeby prowadzonych przez siostry instytucji – ochronki, pracowni haftu itd. Urządzona także niewielką i bardzo skromną w swoim wystroju kaplicę. W głównym ołtarzu stanęła figura Najświętszego Serca Pana Jezusa, a po jej bokach figury Najświętszej Maryi Panny i św. Józefa. Tak więc od początku funkcjonowania tego budynku jako dom Zgromadzenia sióstr karmelitanek, to właśnie Najświętsza Panienka czuwała nad tym miejscem. Czuwała cicho, niemal niewidocznie, nieustępliwie i spokojnie, wspierając modlitwy sióstr i wiernych świeckich, którzy tutaj powierzali Bogu swe życie i Jego szukali.

Tak samo czuwała Maryja nad nowymi placówkami, które z czasem zaczęły siostry tworzyć i otwierać. Kronikarka Zgromadzenia, odchodząc od suchego relacjonowania wydarzeń i dat, opisała w sposób niezwykle poetycki tzw. dom „Jakóbek” w Czernej w 1938 roku: „Chatynka drewniana z przybudowaną murowaną kapliczką, pod lasem, z rogatą kozą przy kołku, dwie stareńkie babusie, parę drzew owocowych na straży i olbrzymia figura Niepokalanej Dziewicy we framudze zaszklonej – korona rozlewającego się tu piękna – ot i wszystko. Babusie siadają na ławeczce pod starą jabłonią, wpatrzone rozmodlonym wzrokiem w Maryje pilnują kozy, by jadła, Siostry zaś swym ukazywaniem się przed domem czynią obraz niezwyczajny”. Tu także Maryja spokojnie, niemal niewidocznie, ale i nieustępliwie czuwała nad wspólnotą karmelitańską.

Powyższy obraz może nam uświadomić prostą prawdę, że Maryja czuwa nad wszystkimi swoimi dziećmi. Jutro wspominać będziemy rocznicę zamachu na Jana Pawła II w 1981 roku. Panuje powszechne przekonanie, w co także głęboko wierzył Jan Paweł II, że dzięki opiece Maryi uniknął śmierci w tym tragicznym dniu. Kulę, która go raniła przekazał do sanktuarium maryjnego w Fatimie, gdzie też została ona wprawiona w koronę figury Matki Bożej Fatimskiej. Natomiast przestrzelony pas papieski ze śladami krwi sam Jan Paweł II złożył jako wotum w klasztorze na Jasnej Górze podczas swojej pielgrzymki do Ojczyzny w 1983 roku. Jednakże przecież Maryja czuwanie tylko nad papieżami, czy królami. Powyżej przytoczony obraz skromnej i maleńkiej chaty nad którą czuwa Maryja, pozwala nam mieć nadzieję, że swą dłonią Maryja podnosi każdego z nas z upadku, chroni i otacza swą opieka każde życie. Także nasze!

Rzeczywistość zakonna przez kolejne dziesięciolecia przesiąknięta była ufnością w opiekę Maryi nad Zgromadzeniem i nad naszą Ojczyzną. W okresie międzywojennym siostry słuchały radiowych transmisji z Jasnej Góry w dniu 3 maja. Jak relacjonuje w 1939 roku kronikarka, słuchając owej transmisji: Cały nasz Karmel złączył się w tym wieczystym i świętym hołdzie Swej Matce i Królowej Karmelu. Wołałyśmy serdecznie i głośno: Królowo Pokoju, zachowaj nas od wojny. Nasza Matka pełna była ufności i zachęcała nas do niej, zalecała nam wierność Panu Jezusowi, Regule”. Matka Teresa Kierocińska nieustannie zachęcała w tym okresie siostry do ufnej modlitwy. Przewidywała nadchodzącą wojnę, uważając, że ludzie ostatecznie do niej doprowadzą swym postępowaniem i przyzwoleniem na grzech. A kiedy ostatecznie ta wojna wybuchła to tutaj w kaplicy klasztornej siostry wraz z mieszkańcami Sosnowca zbierali się na nabożeństwo w dniu 3 maja, uroczystość Królowej Korony Polskiej i pomimo zakazu okupanta niemieckiego śpiewali wspólnie podczas nabożeństwa majowego: Królowo Korony Polskiej, módl się za nami!

Ponieważ gromadzi nas dzisiaj wspólna modlitwa z prośbą o beatyfikację służebnicy Bożej M. Teresy Kierocińskiej to przypomnijmy, co ta mieszkanka Zagłębia mówiła o Maryi i jakie drogowskazy dla życia duchowego zostawiła nam w tej mierze.

Pierwsza myśl, zachowana i przechowana w pismach m. Teresy, to przekonanie o nieustającej miłości Matki Bożej do wiernych oraz wezwanie do nieustannego i ufnego szukania wstawiennictwa Matki niebieskiej:

Idź zawsze i wszędzie z Maryją, to Matka najlepsza – u Niej szukaj pomocy i obrony”.

Wspomniane powyżej przykłady z dziejów Zgromadzenia ukazują, że tak czyniono. Tylko dobry Bóg wie ile ufności okazały siostry Matce Najświętszej w swoich prywatnych modlitwach oraz jak często jej powierzały siebie, swoich bliskich, problemy Zgromadzenia, Kościoła świętego, czy całego świata.

Drugie wezwanie do kształtowania pobożności maryjnej m. Teresy brzmi:

„Niech Siostry będą dobrymi, pokornymi, cichymi, posłusznymi dziećmi Matki Najświętszej z Góry Karmel – niech idą Jej śladami, mając Ją ciągle w myśli i na ustach”.

Ta prośba m. Teresy skierowana do współsióstr jest kontynuacją i innym wyrazem tej wielkiej wiary Kościoła świętego, iż idąc przez nasze ziemskie życie z Maryją nigdy nie zginiemy. Kościół na całym świecie i w naszej Ojczyźnie głęboko wierzył, że oddając się w opiekę Maryi będzie szedł drogą wiary i znajdzie Chrystusa. Tak postąpił król Jan Kazimierz w 1656 roku, obierając Maryję królową Korony Polskiej; tak zrobili biskupi polscy w lipcu 1920 roku na Jasnej Górze, gdy w obliczu inwazji bolszewickiej uciekali się pod opiekę Bogarodzicy; tak postąpił Prymas Tysiąclecia, kiedy w ogromnym zagrożeniu istnienia wiary i wobec ogromnej demoralizacji komunistycznej ponowił śluby jasnogórskie. Tak samo uczyniła m. Teresa, chcąc ustrzec siostry od niebezpieczeństw i wskazać im prostą drogę wiary, prosiła, aby siostry szły śladami Matki Bożej.

Drogie Siostry! Drodzy Bracia i Siostry! I ty Księże, który mówisz te słowa! Idźmy za radą m. Teresy:

- w życiu naśladujmy Maryję, kochającą, cichą, dostrzegającą biednych, zatroskaną, płaczącą, ale i ufającą Bogu w doświadczeniach;

- rozmyślajmy o Jej życiu i cnotach, np. w modlitwie różańcowej, podczas pielgrzymek, peregrynacji oraz

- nie zaniedbujmy modlitwy kierowanej do Boga za jej wstawiennictwem. 

Amen!


6 maja 2022

Kazanie wygłoszone przez ks. dr. Mariusza Trąbę podczas Mszy św. o beatyfikację Czcigodnej Sługi Bożej m. Teresy Kierocińskiej 12 kwietnia 2022 r. w Sosnowcu.

 


Kazanie wygłoszone przez ks. dr. Mariusza Trąbę podczas Mszy św. o beatyfikację 

Czcigodnej Sługi Bożej m. Teresy Kierocińskiej 12 kwietnia 2022 r. w Sosnowcu

 

Drogie Siostry, Bracia i Siostry!

Od Niedzieli Palmowej do Wielkiego Czwartku przeplatają się dwa wielkie wątki. Z jednej strony – radość z wjazdu Jezusa do Jerozolimy; radość i wesele z tego, że Bóg jest pomiędzy nami. Jest to radość, która obecna jest w psalmach i u proroków, że oto realizuje się wielki Boży plan – dzieło Zbawienia, jak to dzisiaj słyszeliśmy, nie tylko w narodzie izraelskim, ale także dla wszystkich ludów na całej ziemi. Oto pojawia się światło, które oświeci wszystkie narody i wszystkie pokolenia. Ta radość jest obecna także w Wielki Czwartek w Wieczerniku; razem z uczniami, którzy otaczają Jezusa i są z Nim – pełni radości i ufności.

Ta radość jednak przez kilka dni w liturgii przeplata się także z niepokojem i smutkiem. To już zapowiedź męki; to już wołanie psalmisty: „ Boże, mój Boże czemuś mnie opuścił?”. To już także w dzisiejszej Ewangelii zapowiedź zdrady i zapowiedź zaparcia się. Oto bowiem dzisiejsza Ewangelia ukazuje nam fragment Ostatniej Wieczerzy. Jezus otoczony przez uczniów rozmawia z nimi, modli się, wspólnie spożywają posiłek. Cieszą się i radują ze swojej obecności, ale tą atmosferę zakłócają słowa Jezusa, który mówi, że „jeden z was Mnie zdradzi”. Jeden z nich dokona strasznego czynu i wyda Go Sanhedrynowi. Za chwilę padną słowa o tym, że ten, który miał być skałą – św. Piotr - dokona także straszliwego czynu, opuści Jezusa, wyprze się swojego nauczyciela. Te dwa wątki ciągle przeplatają się w liturgii.

Mamy także w dzisiejszej Ewangelii dwóch uczniów: Judasza i Piotra. Obaj już przeszli podobną drogę, obaj słuchali tych samych słów i widzieli te same dzieła swojego Mistrza – Jezusa. Obaj nie są doskonali; bo mogłoby się nam wydawać, że Judasz jest zły, a Piotr dobry, ale z Ewangelii dobrze wiemy, że nawet jeżeli Judasz kradł, to Piotr też miał sporo „w zanadrzu”. On też został skarcony przez Jezusa za to, że nie myśli po bożemu, a tylko po ludzku. On też myślał o tym, by realizować swój ludzki plan na życie Jezusa. Tutaj jednak – w chwili Ostatniej Wieczerzy - rozchodzą się ich drogi. Obaj popełnią grzech, obaj zaprą się Jezusa. Jeden go zdradzi i sprzeda żydom, drugi będzie uciekał i mówił, że Go nie zna. Dopiero późniejsza ich droga będzie odmienna. Judasz na tej swojej drodze pozostanie – ta droga poprowadzi go do śmierci. Piotr poprosi o przebaczenie, wróci do Mistrza, będzie z Nim i będzie świadczył o Nim aż do swej śmieci męczeńskiej. Dwóch uczniów, dwie różne drogi. To mówi nam jakimi my powinniśmy być uczniami Jezusa Chrystusa.

Zbiera nas tutaj także postać Matki Teresy Kierocińskiej, którą można nazwać wierną uczennicą Jezusa Chrystusa. Bowiem jej postać, jej życie bardzo podobne jest do życia tych uczniów, którzy byli właśnie tam w Wieczerniku. Jej postawa, jej czyny, jej słowa bardzo przypominają, są tożsame z postępowaniem ucznia Jezusa Chrystusa w Wieczerniku. Tylko kilka przykładów. Pierwsza rzecz: to taki rys charakterystyczny jej życia – nieustannie być z Jezusem na wzór ucznia w Wieczerniku. Ile to razy Matka podkreślała, że najważniejszym miejscem w domu zakonnym, w każdym klasztorze jest kaplica, a w tej kaplicy tabernakulum. Tutaj nawet na wykładzie, który poprzedzał nasze spotkanie modlitewne – tę Mszę Świętą, słyszeliśmy właśnie o tym, że Matka prosi o to, żeby ta kaplica, Jezus, który jest tu obecny był Tym, do Którego siostry zwracają się w każdych okolicznościach życia. „Starajcie się być bardzo wiernymi Panu Bogu, Pan Jezus z tabernakulum patrzy na was. Czy o Nim pamiętacie? Czy wszystko co czynicie z miłości do Niego?” – to tylko jedne ze słów Matki Założycielki, którymi zwracała się do swoich sióstr.

Drugi rys charakterystyczny z życia Matki – uczennicy Jezusa to: szukanie woli bożej i rozeznawanie tej woli bożej. Uczniowie w Wieczerniku byli przekonani, że wszystko wiedzą a Jezus im pokazywał, że te wydarzenia, które nastąpią mogą być dla nich nieoczekiwanymi. Tego ich uczył, przez cały okres gdy Jemu towarzyszyli. Ciągle tłumaczył im, że oto muszą iść do Jerozolimy, tam Mesjasz będzie uwieziony, umęczony i zabity, a oni jakby w to wszystko nie wierzyli. W Wieczerniku także cieszyli się swoją obecnością, cieszyli się, że są ze sobą a Jezus im dalej tłumaczy, że oto ten jeden Mnie zdradzi. Jak wynika z dzisiejszej Ewangelii nie wszyscy to zrozumieli, niektórzy myśleli, że kazał Judaszowi wyjść, iść z jakąś posługą charytatywną, a to nie tak. Tak samo było w życiu Matki Teresy Kierocińskiej, że trzeba było rozeznawać wolę bożą. Ona starała się w swoim życiu znaleźć tą drogę do Boga i drogę z Bogiem. To, że szukała tej swojej drogi życia zakonnego kiedy szła od furty do furty klasztornej i szukała tego zakonu, gdzie mogłaby to życie kontynuować – to już jest ten pierwszy etap. A później kiedy Zgromadzenie Karmelitanek Dzieciątka Jezus zostało założone, to już kolejna droga – każdego dnia, każdego tygodnia dokonywać kolejnych wyborów: Co zrobić? Czy pozostać w Towarzystwie Dobroczynności, czy nie? Czy znaleźć mieszkanie, czy budować kolejny budynek? Czy podejmować misję na kolejnych placówkach? - to wszystko działo się z Jezusem, rozeznając wolę bożą, bo uczeń Jezusa jest zawsze przy swoim Panu w Wieczerniku. To Judasz wyszedł z Wieczernika, Piotr w Wieczerniku został aby z Panem być.

Może jeszcze jeden przykład z życia Matki Teresy: to czynem pokazywać miłość. My wiele wiemy o dziełach, które Matka rozpoczynała i tutaj Zagłębie traktowała jako teren, gdzie swoją modlitwą, ale także konkretnym czynem, nauką, wychowywaniem dzieci, pomocą najuboższym, czy w okresie drugiej wojny światowej – pomocą, tym którzy są prześladowani – Matka okazywała pomoc tym, którzy tego potrzebowali. Jezus w Wieczerniku także okazuje pomoc tym, którzy tego potrzebują. On umacnia Swoich uczniów. On do ostatniej chwili walczy o Judasza, mówiąc mu, prosząc go, wychodząc do niego, starając się go zatrzymać w Wieczerniku – a jednak Judasz odchodzi. Piotra przestrzega chociaż wie jednak, że jak to człowiek może upaść, ale przestrzega go przed tym co się stanie, przed doświadczeniem, przed trudnym sprawdzianem swoich przeżyć. Matka Teresa czynem na wzór Jezusa okazywała miłość tym, którzy tego potrzebowali. Starała się wzorem Jezusa umacniać, chronić, opiekować się, wspierać siostry, ale także osoby z poza klasztoru, które tej opieki potrzebowały.

Jaki z tego wszystkiego wniosek dla naszego życia duchowego? Ostatnio zauważyłem taką rzecz i to głosząc kazania czy rekolekcje np. dla dzieci: my dobrze wiemy, że mamy dobrze postępować. Gdy pytam na kazaniach: „Co mamy robić dla osób potrzebujących?”, to dzieci zaraz powiedzą: „ Trzeba coś ofiarować, dać kromkę chleba, trzeba zrobić przelew – mówią takie bardziej sprytne – ale żadne dziecko nie powie, że trzeba się za nich pomodlić. Przez wieki jakby zalecano to w nauce chrześcijańskiej, że wiara musi iść przed czynami, że czyny miłosierdzia chrześcijańskiego muszą wynikać z naszej wiary. Dzisiaj jakby ludzie zapominają o wierze. Myślą, że wystarczy tylko coś dać i sprawa jest już załatwiona. Te dzieci nie mają świadomości wiary: „Mogę coś zrobić i to wystarczy”. Nie ma tam wiary w Jezusa Chrystusa, nie ma radości z tego, że Jezus Chrystus jest moim Zbawicielem, że to ze względu na Niego ja idę z Nim przez doświadczenia swojego życia. Tu jest tylko kwestia materialna: trzeba dać, zadbać o potrzeby materialne. Tłumaczyłem tym dzieciom, co na przykład można zrobić gdy ktoś się boi? Jeżeli ktoś jest przerażony? Jeżeli ktoś odczuwa smutek, lęk o swoich najbliższych? Nikt nie powiedział, że trzeba się za takie osoby pomodlić. To taki jeden z symptomów tego, że zanika wiara w tą rzeczywistość duchową, nadprzyrodzoną. To symptom tego, że bardzo wierzymy w rzeczy materialne a nie wierzymy w to, że Jezus jest obecny pośród nas i to On Swoją siłą i miłością potrafi przemieniać ludzkie serca. To On rzeczywiście jest obecny pod eucharystycznymi postaciami i to Jego moc sprawia, że idziemy drogą zbawienia, że to On nas zbawia. To On pokonał grzech i śmierć na krzyżu, że to tylko z Nim my także możemy pokonać grzech i śmierć. Trzeba więc w naszym życiu duchowym równoważyć i myślę, że Matka Teresa to bardzo dobrze robiła. Z jednej strony dlatego może być dla nas takim przykładem co do realizacji prawdziwej misji ucznia Jezusa Chrystusa, głębokiej wiary w Jezusa Chrystusa – naszego Zbawiciela, która to głęboka wiara przekłada się na czyny miłości a celem czynów wiary jest życie wieczne z Bogiem.

Niech Pan Bóg nam wszystkim błogosławi. Amen.