Translate

13 lipca 2022

Kazanie wygłoszone przez ks. dr. Mariusza Trąbę podczas Mszy św. o beatyfikację Czcigodnej Sługi Bożej m. Teresy Kierocińskiej 12 lipca 2022 r. w Sosnowcu.

 

Kazanie ks. Mariusza Trąby wygłoszone w dniu 12 lipca 2022 roku w kościele pw. Najświętszego Oblicza Pana Jezusa w Sosnowcu z okazji mszy św. sprawowanej w intencji uproszenia beatyfikacji Czcigodnej Sługi Bożej m. Teresy Kierocińskiej (Sosnowiec, 12 lipca 2022 – rocznica śmierci sługi Bożej Teresy Kierocińskiej)

 

Szanowne Siostry!

Drodzy Bracia i Siostry, zebrani na tej Eucharystii w intencji uproszenia łaski beatyfikacji służebnicy Bożej m. Teresy Kierocińskiej!

Rzadko się zdarza, aby ewangeliści przekazali nam fakt, że Jezus jest zniechęcany lub narzeka na trudy. Tym razem jednak mamy do czynienia z takim właśnie przesłaniem Jezusa. „Biada tobie, Korozain! Biada tobie, Betsaido! Bo gdyby w Tyrze i Sydonie działy się cuda, które u was się dokonały, już dawno w worze i w popiele by się nawróciły. (…) A ty, Kafarnaum, czy aż do nieba masz być wyniesione? Aż do Otchłani zejdziesz. (…)”.

Czy jednak rzeczywiście było to tylko narzekanie, nie mające  przyczyny oraz uzasadnienia w faktach, czy też było to po prostu jasne i wyraźne stwierdzenie faktu? Mieszkańcy Betsaidy, Korozain i Kafarnaum widzieli na własne oczy i doświadczyli w swoim codziennym życiu cudów. Cuda te z jednej strony były spełnieniem proroctw i obietnic Bożych, o których słyszeli w synagodze i które przekazywano w ich świętych Pismach. Z drugiej strony – były to cuda, które dotykały ich codziennej egzystencji – zdrowia i choroby, pożywienia i głodu, smutku i radości. Nawet jeśli nie znaliby Prawa i Proroków, to Nauczyciel z Nazaretu wkraczał w ich życie z mocą, której nie potrafili wyjaśnić, ani zrozumieć. Pomimo tego, o czym świadczą słowa Jezusa, nie chcieli wierzyć w Niego jako w Mesjasza, ani nie chcieli uwierzyć w Jego misję. Mieszkańcy wymienianych miast otrzymali niezmierzony dar Boży. Otrzymali go wszyscy, którzy tam mieszkali. Słowa Jezusa są prostym stwierdzeniem, że tego daru nie przyjęto. Jego misji o zbliżającym się królestwie Bożym nie wysłuchano. Jego przesłanie odrzucono, choć chętnie korzystano z cudów, które uczynił. Przez słowa Jezusa przebija po prostu ludzki żal, że oto już tutaj zostaje on odrzucony przez naród wybrany.

Spójrzmy na tę historię biblijną z naszej sosnowieckiej perspektywy. W dniu dzisiejszym przypada 76. rocznica śmierci służebnicy Bożej m. Teresy Kierocińskiej. Zmarła ona nieco ponad rok po zakończeniu II wojny światowej, w lipcu 1946 roku. Choroba przyszła nagle i zwyciężyła ludzkie ciało, które po ludzku zmęczone było koszmarem okupacji, straszliwymi wydarzeniami, które dotknęły rodzinę m. Teresy, stałym niepokojem o życie i zdrowie sióstr zgromadzenia oraz nieustanną ciężką pracą tak w czasie wojny, jak i tuż po jej zakończeniu. Ówcześni lekarze nie mieli środków, aby wyleczyć zapalenie otrzewnej, które rozwinęło się nagle i gwałtownie.  Matka Teresa zmarła dnia 12 lipca 1946 roku. Ordynariusz częstochowski ks. bp Teodor Kubina zalecił: "by całe miasto wzięło udział w tym pogrzebie, dla tej, która poświęciła się temu miastu (...). Pogrzeb ma być przez całe miasto, aby uczcić naszą wielce zasłużoną Matkę oddaną Kościołowi i sprawom społeczeństwa całego Zagłębia". Uroczystości pogrzebowe Matki Teresy odbyły się 15 lipca. Przewodniczył im ks. bp. Stanisław Czajka Odprawił on Mszę św. w kościele parafialnym pod wezwaniem Wniebowzięcia NMP. Kondukt żałobny przeszedł ulicami miasta na cmentarz przy Alei J. Mireckiego.

W czasie tej uroczystości – tak jak to jest w zwyczaju – zazwyczaj podkreśla się zasługi i cnoty zmarłego. Karmelita o. Bernard Smyrak OCD w mowie żałobnej powiedział o zmarłej przełożonej sióstr karmelitanek:

„Cały Sosnowiec wie, ile w ciągu swego 25-letniego pobytu na tym terenie zdziałała dobrego. Widziano ją nieraz przebiegającą Sosnowiec z zawiniątkiem w ręku, spieszącą z pomocą materialną i słowem pociechy do biednych i opuszczonych. Nie było biednego, z którym by się nie podzieliła choć ostatnim kawałkiem chleba, a jeśli go brakło, dzieliła się swym sercem".

Z kolei były prefekt miejscowych szkół, zaprzyjaźniony z siostrami ówczesny rektor seminarium duchownego diecezji częstochowskiej, ks. Brunon Magott w swojej mowie pogrzebowej stwierdził:Śp. Matka Teresa była dla nas przykładem miłości bliźniego. Ta miłość jej doszła do pełni zwłaszcza w czasie wojny. Roztoczyła opiekę nad opuszczonymi dziećmi, nie bacząc na brak funduszów, brak pomieszczenia, wyżywienia. (...) Ileż razy trzeba było biegać za każdym kawałkiem chleba, czy ubraniem (...). Niejeden by ręce opuścił i zwątpił. Tego nie uczyniła Matka Teresa. Przeciwnie, wszystkich krzepiła na duchu, uśmiech nie schodził z jej twarzy. Była pełna wiary, że jeżeli Bóg przysłał jej kogoś po pomoc, to pomoc ta nadejdzie”.

Jezus wysyłając swoich uczniów z misją apostolską obiecywał im, że ich działalności będą towarzyszyły różnorodne cuda i znaki. Oni po powrocie z podróży opowiadali mu ze zdziwieniem, że tak rzeczywiście było (por. Mt 10; Łk 10). Słuchając osób przemawiających na pogrzebie m. Teresy Kierocińskiej, a raczej czytając dziś teksty ich przemówień, można odnieść wrażenie, że jest to właśnie taka relacja z podróży apostolskiej jednego z uczniów Jezusa. Obaj wspomniani powyżej mówcy podsumowywali w swoich mowach cuda, które dokonywały się w Sosnowcu za pomocą pracy i działania sióstr karmelitanek Dzieciątka Jezus oraz ich ówczesnej przełożonej – ocalenie życia słabych i chorych, nakarmienie głodnych, zapewnienie dachu nad głową bezdomnym, umocnienie słabych i wątpiących, pokrzepienie wątpiących i strapionych. Oto cuda, które dokonywały się poprzez działalność uczennic Jezusa w tym tu Sosnowcu, a także w wielu innych miejscach ówczesnej Polski.

Trzeba jednak zadać pytanie – czy te cuda, dokonujące się w codziennym życiu, nawróciły wszystkich mieszkańców Sosnowca. Wydaje się, że historia tego miasta bardzo przypomina historię biblijnych miejscowości: Betsaidy, Korozain i Kafarnaum. Wielu – w odpowiedzi na głoszenie i tworzenie Królestwa Bożego – się nawróciło i żyło wiarą. Świadectwem tego są chociażby nasze sosnowieckie świątynie, wznoszone tutaj nawet w ciężkim okresie komunistycznym. Wielu jednak, z bardzo różnych powodów – miało i ma za nic – tak Chrystusa, jak i jego uczniów, Kościół i działającego w nim Ducha Świętego.

Najbardziej symboliczną sceną z dziejów wiary na naszej ziemi, obrazującą powyższą prawdę, jest chyba sytuacja z maja 1967 roku, kiedy do Sosnowca przybył prymas Stefan Wyszyński. Uroczystości zgromadziły rzesze wiernych wokół świątyni pw. Wniebowzięcia NMP. Na zakończenie pierwszego dnia tych obchodów milenijnych w Sosnowcu Prymas wychodził ze wspomnianego kościoła i zatrzymał się przed głównym wejściem, aby pozdrowić zebranych. Stojący wokół kościoła wznosili okrzyki: Niech żyje! Natomiast ze strony grupy mieszkańców Zagłębia, stojących po drugiej stronie ulicy, na schodach ówczesnego tzw. małego domu towarowego, padały okrzyki: Precz!

Słuchając słów Jezusa, który z żalem mówi o straconych szansach i odrzuconych darach oraz wspominając rocznicę śmierci m. Teresy Kierocińskiej możemy jasno powiedzieć:

- Historia zbawienia toczy się nieustannie w naszym życiu. Ewangelia o Królestwie jest głoszona, a Królestwo Boże jest budowane przez uczniów Jezusa przy wsparciu Ducha Świętego. Tak jak mieszkańcy Betsaidy, Korozain i Kafarnaum, jedni będą widzieć owe cuda i znaki, inni nie będą ich dostrzegać. Taka jest tajemnica ludzkiego serca, że uwierzy lub nie w Boga, zawierzy Bogu lub nie.

- Oby Bóg dał nam tę łaskę, abyśmy odchodząc z tego świata, mogli opowiedzieć Bogu historię swego życia, które pełne było wiary, pokonywanych zwątpień, małych cudów życia codziennego. Wzorem takiej postawy była m. Teresa Kierocińska. Prosimy więc za jej wstawiennictwem, abyśmy odważnie pokonywali przeciwności losu, dostrzegali w życiu obecność Bożą i potrafili być uczniami Jezusa, którzy budują królestwo Boże i nie odrzucają darów Bożych. Amen!

 

 

 



 

0 komentarze: